13 lipca 2014

Miks...

Kolacja w chłodny wieczór

Porcja dla dwojga... ;)
Malinowa frappe :)
Najlepsza oranżada na upały!
Moje ulubione :)
 Nowe w łazience
Lodowa pyszota :)
Skusiłam się na dwa...
Fajne miejsce...



Łupy z Empiku
Takie cuś :P
Wieczorny relaks... ;)


 Nowe w rodzinie :)
Koniec sezonu na szale...
A Ten tu czego? :P
Od kilku dni innej nie pijam. Świetna!
Mój nowy...
Niemąż serwuje :)
Nieco pochmurno... ;)

12 lipca 2014

"Beksińscy Portret podwójny" Magdalena Grzebałkowska

O "Beksińskich..." napisano już tak wiele recenzji i wzmianek ( przykładowo na lubimyczytać.pl jest pięćset ocen i ponad sto opinii, że o blogach i mediach nie wspomnę), że mogłabym sobie darować kolejną. Ale nie, nie odmówię sobie tej niewątpliwej przyjemności żeby dorzucić swoje trzy grosze. Bo nie da się ukryć, że obcowanie z tą książką to ogromna przyjemność i duże przeżycie...
Zacznę od tego, że to doskonale wykonana praca reporterska, że autorka zrobiła bardzo rozległy research nim zasiadła do pisania, dotarła do archiwów, zapisków, dzienników i cennych materiałów, że z pewnością się natrudziła i poświęciła temu projektowi mnóstwo czasu i serca. Ale jaki jest tego efekt! Doskonały! Ogrom zgromadzonego materiału pozwolił Magdalenie Grzebałkowskiej stworzyć dzieło obszerne i z rozmachem, z mnóstwem zdjęć, smaczków, zapisami dzienników fonicznych rodziny Beksińskich, z dwoma wkładkami reprodukcji dzieł Zdzisława Beksińskiego, zawrzeć w nim wspomnienia i przemyślenia bohaterów książki oraz ich przyjaciół, rodziny i bliskich, a przy tym zrobić to wszystko obiektywnie, rzetelnie, z empatią i szacunkiem (brak tu taniej sensacji i stylu doniesień rodem z tabloidów...). Dotarła tam, gdzie nikt przed nią nie trafił. Ta książka budzi tyle skrajnych emocji oraz wywołuje poruszenie i ekscytację, że mimo jej przeczytania i czasu na ochłonięcie i systematyzację zebranych wiadomości, nadal mam gonitwę myśli i chaos w głowie. Nawet teraz, pisząc, mam sto myśli na minutę i nie wiem, co napisać najpierw, co później, a co pominąć... Stąd też będzie nieco chaotycznie i może trochę niespójnie. 
"Beksińscy Portret podwójny" to doskonały portret ojca i syna. To malownicza (nomen omen) opowieść o mocno nietuzinkowej rodzinie, o ich codzienności, ich bliskich, ich zmaganiach z uczuciami i sobą nawzajem. Czyta się ją jak bardzo fascynującą powieść, tyle, że tutaj mamy samo życie (wyczytałam gdzieś o tej pozycji, że po co tworzyć fikcję literacką, skoro samo życie może być tak niesamowite, fascynujące i wciągające). To jednocześnie biografia (znakomitego twórcy, jego syna i ich bliskich) i saga rodzinna (bo śledzimy losy Beksińskich na przestrzeni lat), reportaż (bo przecież na faktach, bo mamy tu zarys kolejnych lat w Polsce i zachodzących w niej zmian, sporo tu o muzyce i filmach, które do dziś są znane i cenione), romans (w czym celują losy młodego Beksińskiego), poradnik dla przyszłych rodziców (jak nie wychowywać dziecka i czego się wystrzegać, zanim będzie za późno...), wreszcie thriller (patrz: romans), dramat (brak prawdziwego ciepła i miłości, zaburzenia, problemy egzystencjalne) i kryminał (zabójstwo znanego malarza). Książkę czytałam zafascynowana i z buzującymi emocjami (raz zachwycona i oniemiała, za chwilę zirytowana, zbulwersowana, a jeszcze kiedy indziej zdegustowana i wkurzona; pierwszy raz w trakcie czytania zdarzyło mi się, że były momenty, gdy czytałam jakiś fragment Niemężowi i prowokowałam nad nim dyskusję, bo po prostu musiałam coś przerobić, żeby "iść" dalej). Czasami "odgrażałam" się P., że napiszę na blogu jaki to młody Beksiński był rozpuszczony i paskudny, a ojciec zamknięty w swoim świecie, irytujący i roszczeniowy, ale jednak sobie daruję. Zostawię to dla siebie, a przyszłym czytającym polecam wyrobienie sobie własnej opinii o Panach B. Jednak słowa krytyki dla Zdzisława Beksińskiego jako ojca i męża nie zmieniają zupełnie faktu, że twórcą był znakomitym i wszechstronnym, a jego dzieła przyprawiają o ciarki i dreszcze. Podobały mi się "od zawsze", a teraz, po lekturze "Beksińskich..." mam ogromną chęć pojawić się w Muzeum Historycznym w Sanoku (to spadkobierca spuścizny po pochodzącym z Sanoka właśnie artysty), gdzie znajduje się największa na świecie kolekcja dzieł Zdzisława Beksińskiego. A jako, że Sanok to rodzinne strony  Niemęża i we wrześniu mamy być na Podkarpaciu, to wizja wizyty w nim i Muzeum staje się być całkiem realną. 
Już tylko celem podsumowania dodam, że chyba jeszcze nigdy nie czytałam tak fantastycznie napisanej biografii. Jest bez wad, bez niedociągnięć, nudy i dłużyzn. Czyta się ją jednym tchem i z wypiekami. Ja chwilami czułam się tak, jakbym tam była- dokładnie w samym środku wydarzeń, jak uczestnik życia Beksińskich. To zasługa świetnego stylu autorki i bogactwa materiałów z jakich korzystała, a które przyczyniły się do niesamowitej wiarygodności i dokładnego odwzorowania ówczesnej rzeczywistości. Ogromne brawa i wyrazy uznania dla pani Magdaleny Grzebałkowskiej. Oby kolejne jej pozycje były równie znakomite. I wcale nie trzeba być znawcą i miłośnikiem sztuki czy nawet twórczości Zdzisława Beksińskiego, by po nią sięgnąć i się nią zachwycić. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać! A najlepiej mieć ją na własność, by móc wracać do niej i zawartych w niej reprodukcji i zdjęć. To pozycja obowiązkowa dla każdego, kto ceni dobrą i wartościową literaturę.
M. Grzebałkowska. Beksińscy Portret podwójny, Wyd. Znak, Kraków 2014, s. 474