31 maja 2015

Miks...

Wiosna! :)
Uwielbiam takie okoliczności: Niemąż śpi, ja czytam... :* :)
Niemąż się rozpuszcza... ;)
Jabłko od... babci Zosi! :D
Wiosenne spacery z Niemężem najczęściej tak się kończą :)
Mural w moim mieście...
Imieninowe przyjemnostki :)
Podpis idealny na zakładce do książek (gratisy z Empik'u) :)
Przyjemna mgiełka z Avonu
Kawa na żużlu ;)
Oprawa meczu żużlowego
W szpitalu też czytałam
Panorama widziana z okna pokoju szpitalnego...
Prezent od sąsiadki z pokoju szpitalnego- Pani Joli :)
I zawartość torebki z poprzedniego zdjęcia :)
Bo humor przed szpitalem trzeba sobie było poprawić... ;)
Chorobowe trwa... Zestaw (dla mnie) idealny! :)
Kolacja przyjechała! ;)
Zapasy "poszpitalne" ;)
Super okazja na allegro: 21.30 za książki z kosztami. Oby tak częściej! :D
Nowe! <3

27 maja 2015

"Życie to za mało" Iza Michalewicz

Dobra, trzeba się ogarnąć, wziąć za siebie i wrócić do świata żywych. Po operacji, pobycie w szpitalu i leżeniu odłogiem, mam ochotę pełną parą czerpać z życia. Ale ponieważ ograniczają mnie jeszcze pewne czynniki, to zacznę od tego, co mogę i kocham: czytam i piszę. Dziś o wyjątkowej książce. Zaczęłam ją czytać tuż przed szpitalem, skończyłam już w nim i żałuję jedynie, że nie mogłam o niej napisać "na gorąco"...
Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei Izy Michalewicz (znakomitej dziennikarki i reporterki Dużego Formatu "Gazety Wyborczej") to zbiór reportaży o różnych (w dużej mierze tych ciemnych i ponurych) odcieniach życia i codzienności. Mamy tu szereg historii, o których swego czasu głośno było w mediach i dyskusjach międzyludzkich. Historie te wstrząsają, poruszają, oburzają, bulwersują, ale też zapadają głęboko w pamięć. Autorka pisze w książce: (...) wiele reportaży napisałam właśnie dlatego. Z niezgody na rzeczywistość. Z chęci jej oswojenia, wytłumaczenia. Wybierając materiały do tej książki, uświadomiłam sobie, że często piszę o stracie: domu, dziecka, rodziny, zdrowia, godności, miłości, wolności, życia. I przeglądając się w ludziach, próbuję zrozumieć, jak z tą stratą można sobie poradzić (...) Idealne to słowa tytułem wstępu. Mnie chyba najbardziej poruszyły "Po prostu żegnaj", "Profesor serce" czy "Cena repa"... A to zaledwie ułamek spośród dwudziestu czterech zawartych w tym zbiorze reportaży. I nie ma w tej książce słabszych czy nudniejszych momentów. Te reportaże, mimo że trudne i uwierające czytającego, po prostu się pochłania. To nie jest książka do przeczytania "na raz", na jeden czy dwa wieczory. Warto i trzeba ją na chwilę odkładać. Żeby ochłonąć, przetrawić, pomyśleć... Z pewnością wszyscy coś tam słyszeliśmy o tych historiach, ale tu mamy je zobrazowane i podane niejako "z pierwszej ręki". Autorka, jak przystało na reporterkę, świetnie wiedziała, o czym pisze. Wielkie ukłony dla pani Michalewicz.
Nie widzę sensu dalszego rozwodzenia się nad tą książką. Ją po prostu trzeba i warto przeczytać. A już dla osób, które cenią sobie historie "z życia wzięte" (czyli m.in. dla mnie) to pozycja obowiązkowa. Świetnie napisana, esencjonalna, mocna i nie odbiegająca od obranego tematu. A do tego rzeczowa i obiektywna, choć nie pozbawiona empatii i zrozumienia dla ludzkich słabości i ułomności. Polecam!
I. Michalewicz, Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei, Wyd. Zwierciadło, Warszawa 2014, s. 304

5 maja 2015

"Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzata Halber

Pamiętam, że swego czasu książka pani Halber wywołała spore zainteresowanie i w mediach i w blogosferze... Dla niezorientowanych dodam, że Małgorzata Halber to dość znana postać telewizyjna (ja kojarzę ją m.in. z programu 5-10-15). A zainteresowanie ową książką spowodował temat, jaki porusza. Mianowicie mamy tu ogólny zarys walki z chorobą zwaną alkoholizmem. Można wręcz rzec, że modne jest powiedzieć: czytałam/-em Halber. Czy słusznie?
Dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy w ogóle sięgnąć po tę książkę... Po pierwsze staram się omijać twórczość szeroko rozumianej sfory celebrytów, a po drugie sporo o alkoholizmie wiem i podejrzewałam, że nic mi ta książka nie da. Ale, że chciałam sobie wyrobić własne zdanie na jej temat, no i chyba tak, móc też powiedzieć "czytałam Halber", to zakupiłam swój egzemplarz i przeczytałam.
Bohaterką książki jest Krystyna, dziennikarka, osobowość telewizyjna, raczej znana i popularna. Uchodzi za osobą obytą, pewną siebie, towarzyską i zawsze "hej, do przodu". Jak się dowiadujemy z lektury, nie są to jej przymioty wrodzone, a nabyte z pomocą wspomagaczy tj. alkohol, trawka, dopalacze. Okazuje się, że bez nich bohaterka jest zupełnie inną osobą i że są one jej niezbędne do codziennego funkcjonowania. Dość klasyczna sytuacja. Problem pojawia się, gdy używki przejmują kontrolę nad spożywającym, a ten decyduje się coś z powyższym stanem zrobić. I o tym właśnie jest Najgorszy... O walce (jakże trudnej i nierównej, pełnej potyczek, wzlotów i upadków) z nałogiem, który zaczyna człowiekowi demolować życie. Nie jest to typowy zapis walki z uzależnieniem, ani też pamiętnik choroby, a dość obszerny zbiór myśli, spostrzeżeń, urywków i zmagań bohaterki. Mamy tu opisy dochodzenia do stanu bycia nałogowcem, mamy przegląd uczuć, emocji i lęków osoby uzależnionej, nie brak wyimków z terapii, m.in. opisy mityngów i wizyt u specjalistów, dalej jest szukanie sposobów na funkcjonowanie bez alkoholu i zamienników, które oderwą ciało i myśli od zgubnego nałogu itp itd... Tak naprawdę nie ma tu "prawdziwej" walki z nałogiem, nie ma tego przysłowiowego dna, z którego trzeba się wygrzebać. Bohaterka, mimo drobnych epizodów, nie upadla się jak przeciętna osoba uzależniona, nie cierpi na brak gotówki, który zmusza nałogowca do czynów niegodnych człowieka i nie wygląda jak złachany menel. Ma dach nad głową, pracę, godziwe zarobki. Mimo to czuje się najgorszym człowiekiem na  świecie, choć to określenie mocno na wyrost. Daje nam również obraz, jak mylne może być postrzeganie alkoholika. Może być nim każdy z nas, człowiek z normalnej rodziny, odnoszący sukcesy, wykształcony i zdawałoby się, mający mocny kręgosłup moralny i potrafiący odróżnić to, co dobre od tego, co niszczy i psuje. Jest tu też prawda, powszechnie znana, że alkohol jest wszędzie i coraz trudniej jest go uniknąć bądź rozsądnie dawkować. Żadne wydarzenie, spotkanie towarzyskie, uroczystość czy impreza nie mogą się bez niego obyć. A jak już się bawić, to do upadłego. Smutne...
Właściwie nie wiem, czego oczekiwałam po tej książce... Nie jest ona ani specjalnie odkrywcza, ani ciekawa, ani tym bardziej poruszająca czy wstrząsająca czytającego. Ot, można sobie przeczytać, ale równie dobrze można sobie ją darować. Podoba mi się w niej pewne zdanie: (...) Najgorsze jest to, że wstyd przyznania się, że rezygnujesz i idziesz się leczyć, jest większy niż wstyd nałogu (...) Bardzo trafna obserwacja. Przyjęłam (być może nieco na wyrost), że Krystyna to alter ego Małgorzaty Halber i taki miałam obraz bohaterki podczas czytania. Doszłam do wniosku, że ta książka to nic innego, jak sposób na podreperowanie budżetu pani Halber... Może to krzywdząca opinia, ale moja własna i dość subiektywna. Nie znalazłam w tej historii niczego, co już w jakimś stopniu, nie byłoby mi znane- z życia bądź ze słyszenia. W związku z tym książki pani Halber nie polecam. No chyba, że komuś bardzo zależy, żeby ją poznać. W takim razie dajcie znać, chętnie oddam tej osobie swój egzemplarz.
M. Halber, Najgorszy człowiek na świecie, Wyd. Znak, Kraków 2015, s.349