30 sierpnia 2016

Miks...

30 sierpnia, przedostatni dzień tegorocznych wakacji, schyłek lata... To dobry moment na uporządkowanie zdjęć z czerwcowego urlopu. To chyba wypadek "przy pracy", że do tej pory tego nie zrobiłam. Ale nie ma tego złego... Przy okazji dzisiejszego przeglądu fotek przypomniałam sobie te piękne, radosne i tak wyczekiwane każdego roku dni w Jaśle. Postanowiłam podzielić zdjęcia na rozdziały i każdy z nich opisać jednym zdaniem. Zapraszam do moich wspomnień z czerwca 2016 roku... :-)

W drodze...
Tak się złożyło, że tym razem nasz wagon pociągu był ostatnim w składzie, co natchnęło mnie do zrobienia kilku zdjęć uciekającej drogi... 

Opuszczamy Wrocław...
Opuszczamy Kraków...
Już prawie u celu...

Foodporn
Muszę przyznać, że podczas tegorocznego urlopu byliśmy ponad miarę rozpieszczani kulinarnie. Ogromna w tym zasługa naszych kochanych Błaśków, którzy baaardzo dbali, żeby niczego nam nie brakowało i waga się zgadzała... :) :*

Powitalny drink made by R. ;-)
Wspólny wypad do Aristo Cafe...
Deser (po obiedzie!)! :> Antica, Dębowiec
Pani Piątek też dba o nasze słuszne gabaryty... :D
Tradycyjna rozpusta w Al Capone, Jasło.

Niebo nad kotliną...
Wprost uwielbiam zachody słońca i bajeczne chmury nad naszym kawałkiem jasielskiego nieba. Piątkowie mieszkają przy ulicy Na Kotlinę, a panorama z balkonu urzeka i zachwyca. Co roku namiętnie sięgam po aparat... 




Wypad na Folusz
Przyjaciele zabrali nas do Folusza, który leży na obrzeżu Magurskiego Parku Narodowego i słynie z pomnika przyrody Diabli Kamień. Przyjemny dzień w lesie i z dala od cywilizacji zakończyliśmy grillowaniem i pogaduchami... A ile było śmiechu! :) 

Diabli Kamień
Test na spostrzegawczość: gdzie jest Niemąż? :D


Inne
Dni w Jaśle zawsze upływają nam w świetnych nastrojach, cieszymy się obecnością naszych bliskich i zawsze nam tych wspólnych chwil za mało... Całe szczęście (w tym przypadku), że czas szybko upływa i być może w grudniu... ;)

Pierwszego dnia po przyjeździe lecę do księgarni po zapas książek :)
Zestaw idealny i niezbędny: książka i kawa. Tu w Al Capone, Jasło.
Lawenda pani Piątek na balkonie :)
Rynek jasielski
Czytanie na balkonie. Idealna miejscówka. Kocham ten stan... ;)
Uwielbiam tam być...
Czas wracać... :(

Bonus! ;)
Pewnie oberwie mi się za to zdjęcie, ale muszę je tu wrzucić z adnotacją: Niemąż nigdzie nie jest tak szczęśliwy i radosny, jak w swoich rodzinnych stronach. Świetnie Go rozumiem i coraz bardziej chciałabym się tam przenieść. Może pewnego dnia... :)