Dobra, trzeba się ogarnąć, wziąć za siebie i wrócić do świata żywych. Po operacji, pobycie w szpitalu i leżeniu odłogiem, mam ochotę pełną parą czerpać z życia. Ale ponieważ ograniczają mnie jeszcze pewne czynniki, to zacznę od tego, co mogę i kocham: czytam i piszę. Dziś o wyjątkowej książce. Zaczęłam ją czytać tuż przed szpitalem, skończyłam już w nim i żałuję jedynie, że nie mogłam o niej napisać "na gorąco"...
Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei Izy Michalewicz (znakomitej dziennikarki i reporterki Dużego Formatu "Gazety Wyborczej") to zbiór reportaży o różnych (w dużej mierze tych ciemnych i ponurych) odcieniach życia i codzienności. Mamy tu szereg historii, o których swego czasu głośno było w mediach i dyskusjach międzyludzkich. Historie te wstrząsają, poruszają, oburzają, bulwersują, ale też zapadają głęboko w pamięć. Autorka pisze w książce: (...) wiele reportaży napisałam właśnie dlatego. Z niezgody na rzeczywistość. Z chęci jej oswojenia, wytłumaczenia. Wybierając materiały do tej książki, uświadomiłam sobie, że często piszę o stracie: domu, dziecka, rodziny, zdrowia, godności, miłości, wolności, życia. I przeglądając się w ludziach, próbuję zrozumieć, jak z tą stratą można sobie poradzić (...) Idealne to słowa tytułem wstępu. Mnie chyba najbardziej poruszyły "Po prostu żegnaj", "Profesor serce" czy "Cena repa"... A to zaledwie ułamek spośród dwudziestu czterech zawartych w tym zbiorze reportaży. I nie ma w tej książce słabszych czy nudniejszych momentów. Te reportaże, mimo że trudne i uwierające czytającego, po prostu się pochłania. To nie jest książka do przeczytania "na raz", na jeden czy dwa wieczory. Warto i trzeba ją na chwilę odkładać. Żeby ochłonąć, przetrawić, pomyśleć... Z pewnością wszyscy coś tam słyszeliśmy o tych historiach, ale tu mamy je zobrazowane i podane niejako "z pierwszej ręki". Autorka, jak przystało na reporterkę, świetnie wiedziała, o czym pisze. Wielkie ukłony dla pani Michalewicz.
Nie widzę sensu dalszego rozwodzenia się nad tą książką. Ją po prostu trzeba i warto przeczytać. A już dla osób, które cenią sobie historie "z życia wzięte" (czyli m.in. dla mnie) to pozycja obowiązkowa. Świetnie napisana, esencjonalna, mocna i nie odbiegająca od obranego tematu. A do tego rzeczowa i obiektywna, choć nie pozbawiona empatii i zrozumienia dla ludzkich słabości i ułomności. Polecam!
I. Michalewicz, Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei, Wyd. Zwierciadło, Warszawa 2014, s. 304
Cieszę się, że wróciłaś i do bloga i do świata żywych :)
OdpowiedzUsuńWkrótce się zgadamy :*
Bardzo dziekuje, szczegolnie za sugestie o odkladaniu :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam - IM.
Ja również dziękuję. Za moc wzruszeń, przemyśleń, przybliżenie tego, co często pod naszym nosem się dzieje... Chyba nie muszę dodawać, że liczę na Pani kolejną większą publikację, bo Duży Format kupuję i czytam od dawna...
UsuńPozdrawiam :)