20 października 2015

"Pustostan" Agnieszka Nietresta-Zatoń

Zaopatrzona w duży kubek pysznej herbaty, z mokrą i kolorową, choć dziś osnutą mgłą i szarością, jesienią za oknem, zabieram się do napisania kilku słów. Zerkam na zegarek i uśmiecham się pod nosem, bo na poczcie czeka na mnie paka z nowymi książkami i bardzo mi po nią śpieszno. Ale najpierw recenzja... A skoro jestem już przy jesieni, to i lektury bardziej jesienne. Mniej w nich słońca, radości i jasnych stron. Pustostan idealnie się wpasowuje w ten nurt...

Pustostan przeczytałam już jakiś czas temu, zatem i emocje towarzyszące lekturze opadły. A trochę ich było. Bo książka to smutna, dość mocna i raczej o tych ciemnych, niewesołych stronach życia. Właściwie jest to historia pięciu kobiet, które w pewnym momencie stykają się ze sobą. A skoro pięć bohaterek, to i pięć życiorysów i opowieści o dzieciństwie, rodzicach, domach, nadziejach i lękach. I nie są to radosne i pozytywne opisy szczęśliwego dzieciństwa, mądrych i kochających rodziców czy dorastania w dostatnich, dających poczucie bezpieczeństwa domach. Wszystkie bohaterki borykają się z trudnościami i problemami, toksycznymi matkami i nieobecnymi, a jeśli obecnymi, to raczej zbędnymi i nie dającymi oparcia, ojcami, z wszędobylską zawiścią, knuciem, intrygami i obmowami, w których, niestety, brylują inne kobiety. Na okładce czytamy: "(...) Podobno w piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagały innym kobietom. Jedyna droga ucieczki wiedzie przez wyjątkowo zdradzieckie szczeliny istnienia, ale pierwsza, która je pokona, utoruje drogę kolejnym.(...) Paradoksalnie w konserwowaniu negatywnych stereotypów wobec kobiet prym wiodą... kobiety. Zaprawdę stara to prawda, że największym wrogiem kobiety jest druga kobieta. I tej właśnie prawdzie Pustostan poświęca swoje kolejne strony. Bohaterki nie mogą liczyć na matki, siostry, babki, ciotki czy sąsiadki, ale już na obce kobiety prędzej.
Przyjemne okoliczności czytania o mało wesołych prawdach.
Główne bohaterki podejmują wysiłek przerwania tego błędnego koła i zerwania z krzywdzącymi zachowaniami i opiniami, a pomaga im w tym przyjaźń, która je połączy i pozwoli z umiarkowanym, ale zawsze, optymizmem zerkać w przyszłość. Kobiety nie bądźmy dla siebie wrogami, ale stańmy się dla siebie podporą i stójmy za sobą murem. Bo jak nie my, to kto? Książka jest napisana bardzo dobrze, sprawnie i błyskotliwie, co czyni znośniejszymi, bijące z niej gorycz i smutek. Jest mocno wciągająca i dająca do myślenia. Ja bym ją "wrzuciła" do jednego worka z Second Hand, Szopką czy Gorzko (o wszystkich tych tytułach już tutaj pisałam) pod tytułem: sama prawda, samo życie, lekko nie jest. Ale żeby nie było, że tylko smutek, płacz i rozpacz, to są i pozytywne momenty (jak choćby ta przyjaźń nowego pokolenia kobiet), a nawet śmieszne. No cóż, ja takie książki bardzo lubię i serdecznie polecam. Nie jest to nic wybitnego, ale warto poświęcić dzień czy dwa Pustostanowi.
 A. Nietresta-Zatoń, Pustostan, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 320

A teraz mogę już iść na tę pocztę... ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz