5 kwietnia 2020

Nowy początek?

          Od jakiegoś czasu myśli o moim "blogu" natrętnie kołatały mi się po łepetynie. O co chodzi? Aaaa... Że może warto by go odkurzyć, coś napisać, wrzucić fotki... Od dobrych dwóch lat nic się tu nie pojawiło i myślałam, że tak już zostanie. Ale... regularnie (i z dużą przyjemnością) nań zaglądałam. Wyrywkowo wybierałam datę wpisu i z nieukrywaną radochą czytałam i oglądałam. Cieszyłam się za każdym razem, że mam to swoje poletko i że w porywie poczucia bezsensu go nie skasowałam. Widocznie tak miało być :) A wczoraj po rozmowie z Niemężem (wciąż tym samym :)) i słowach Jego zachęty zdecydowałam- wracam. Jeszcze nie wiem z jaką częstotliwością będę pisała, nie planuję tematów (choć jasne jest to, że o książkach, filmach czy kawie będzie tu mowa), ale będę. Na pewno będą miksy, tak przeze mnie lubiane :) I cieszy mnie myśl, że znowu mi się chce. I cieszy, że znowu zacznę gromadzić zdjęcia i przemyślenia. Sytuacja za oknem (dosłownie!) dramatyczna, bo szaleje wirus Covid-19 (nowy, zbierający śmiertelne żniwa, koronawirus), musimy pozostawać w domach (#zostańwdomu), wokół pustka, marazm, kwarantanna... W polityce dno, jakiego jeszcze nie było. Głupota ludzka osiąga niezmierzone rozmiary, ludzie durnieją, popadają w paranoję, przesadę, walczą z lękami... Jest bardzo źle. Ale kiedyś w końcu będzie lepiej i pięknie, choć z pewnością inaczej. I ja też popadam w stany przygnębienia i zwątpienia... I tak sobie pomyślałam, że ten blog z całą masą świetnych wspomnień, może być formą pociechy i oderwania od poczucia beznadziei i pesymizmu. Co prawda nie mam w zapasie (jak dawniej) zdjęć, a i w najbliższym czasie nie ma możliwości żadnych wyjazdów, koncertów i weekendowych wypadów, to coś mam w zanadrzu... Znalazłam cały folder fotek mojej ukochanej kawy i wkrótce je tu wrzucę :) A później? Się zobaczy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz