31 stycznia 2016

"Moje córki krowy" Kinga Dębska (3/2016)

Dziś o podobnej w tonie książce, co wczorajszy Rewers. Podobnej o tyle, że pojawiła się na rynku równocześnie z filmem o tym samym tytule, a autorką książki i reżyserką filmu jest ta sama osoba. I na tym kończą się podobieństwa, bo temat, treść, ciężar gatunkowy już całkowicie odmienne. Kinga Dębska dała nam, czytającym i oglądającym, niezapomniane i wartościowe pozycje, które warto poznać i wziąć pod rozwagę.
I w tym przypadku książka jest, moim zdaniem, idealnym dopełnieniem filmu. Dopełnieniem udanym i godnym uwagi, dodam. Ale jak zazwyczaj książka góruje nad swoją adaptacją filmową, tak w tym przypadku film poruszył mnie znacznie bardziej niż słowo pisane. Może gdybym najpierw sięgnęła po książkę... Ale nie ma co gdybać. Powiem tylko, że połowę filmu przesiedziałam z chusteczką w ręku, a łzy płynęły wartkim strumieniem i nie byłam w stanie ich opanować. Po oczach wychodzących z seansu widziałam, że nie byłam w tym odosobniona. Drugą zaś połowę uśmiechałam się od ucha do ucha, tak dla równowagi. Chyba jeszcze żaden film tak mnie nie poruszył i rozmiękczył... No, może Ostatni Mohikanin... Ale to nie ten temat.
Historia opowiada o dwóch, skrajnie różnych, siostrach, które stają przed dramatem chorób i odchodzenia obojga rodziców jednocześnie. I jak nietrudno zgadnąć, to coś, co przerasta każdego normalnego człowieka. Dotąd, na dystans i bezpieczną odległość, siostry muszą się zjednoczyć i zacząć współpracować, co też czynią, z różnym skutkiem. A przy okazji mogą sobie co nieco wyjaśnić i poukładać. Ta treść sugerowałaby ckliwą historyjkę rodzinną, ale nic z tych rzeczy. Mamy tu do czynienia z pełnokrwistą, bardzo prawdziwą, życiową i aktualną historią, w której nie brak zadawnionych żalów, pretensji, rozłamów, ostrych słów, a która porusza do żywego i po prostu zmusza do refleksji i przemyśleń. Tak było w moim przypadku. Przez chwilę pomyślałam, że kiedyś będę w podobnej sytuacji... Ale, póki co, strząsnęłam z siebie te ciężkie klimaty i zostawiłam sobie radośniejsze momenty ku pamięci. I taką refleksję, że kochane osoby można odprowadzać na tamten świat i żegnać bez zbędnej histerii i rozdzierania szat, a w zamian z uśmiechem i z obecnością w każdej chwili. Taka refleksja... Uznaję i film i książkę za cenne doświadczenie i nie wiem, co warto byłoby poznać jako pierwsze. Bo jeśli ktoś zdecyduje się na albo albo, to zdecydowanie film. Mocny, mięsisty, poruszający, wyciskający łzy, ale i wywołujący śmiech, bez ubarwień i z doskonałą obsadą (Kulesza, Muskała, Dziędziel). Dla mnie już na zawsze postacie książkowe będę nierozerwalne z aktorami, którzy się w nie wcielili i zrobili to perfekcyjnie. Trudno powiedzieć, kto jest tu najważniejszą postacią. Wiem jedno, książkę będę każdemu mocno polecała, a film, jak tylko pojawi się na dvd, kupię, żeby móc do niego wracać. I obejrzeć ponownie, choćby z młodszą siostrą... To po prostu trzeba znać.

K. Dębska, Moje córki krowy, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2016, s. 254
 

30 stycznia 2016

"Rewers" Andrzej Bart (2/2016)

W podtytule książki Rewers widnieje dopisek- nowela filmowa i tak też trzeba podejść do tej niewielkiej objętościowo książeczki. Na podstawie Rewersu powstał film w reżyserii Borysa Lankosza o tym samym tytule. I to bardzo dobry film. Taka czarna komedia (dodatkowo czarno-biała), niebanalna, z dobrą muzyką, klimatyczna i ze znakomitą obsadą (Polony, Janda, Buzek, Dorociński, Woronowicz). Film widziałam nie raz i bardzo go lubię. Z kolei książka stała sobie na półce od lat i czekała.
Ponieważ świetnie znałam film, to widziałam, że i w książce nic odkrywczego mnie nie spotka. Ale zupełnie mi to nie przeszkadzało i przeczytałam ją z ogromną przyjemnością. Warszawa, lata 50-te, czasy powojenne; Sabina, redaktorka w dziale poezji pewnego wydawnictwa, uchodzi za starą pannę, co usilnie próbują zmienić jej matka i babka, z którymi dziewczyna mieszka. Obie kobiety nie ustają w próbach znalezienia dla Sabinki odpowiedniego kandydata. Aż pewnego dnia pojawia się ktoś wyjątkowy... I to bez ingerencji matki i babki. Na pierwszy rzut oka odważny, przystojny i dystyngowany pan, okaże się... Ale to już do przeczytania/zobaczenia. Dodam, że akcja toczy się w dwóch planach czasowych, wspomnianych latach powojennych i współcześnie, kiedy to znacznie starsza Sabina dopowiada o minionych wydarzeniach. I taki zabieg w literaturze też cenię. To jest po prostu bardzo fajne czytadło. Nie mogę inaczej określić tej książki, choć to stwierdzenie kojarzy się pejoratywnie. Zapewniam jednak, że tu dostajemy ciekawą, wciągającą i sympatyczną opowieść. Czyta się miło i błyskawicznie. Ot taka książka na jeden wieczór. Fajnie, że jest w niej kilka zdjęć z filmu, które podsuwają wizerunki aktorów do postaci książkowych. Ja zresztą czytając, cały czas miałam przed oczami Sabinkę-Buzek, matkę-Jandę czy Bronisława-Dorocińskiego i bardzo lubię takie sytuacje (tak samo miałam czytając Jasne, błękitne okna i inne książki). Dla mnie książka Rewers to idealne dopełnienie filmu Rewers. Warto znać i jedno i drugie. Polecam. 
A tutaj link do trailera filmu, dla tych, którzy go jeszcze nie znają:


A. Bart, Rewers, Wyd. W.A.B., Warszawa 2009, s. 167

29 stycznia 2016

"Limbo" Melania G. Mazzucco (1/2016)

Pierwsza przeczytana w tym roku książka i zarazem świetny wybór. Do sięgnięcia po nią skusiły mnie opis, okładka i nazwisko autorki, którą kojarzę z tego, że mam gdzieś na półce jakąś inną (nieprzeczytaną, ale to szczegół) jej książkę. I cieszę się na ten wybór, bo Limbo okazało się być dobrą, bliskoskórną, niesamowicie prawdziwą i nietuzinkową historią.
Bohaterką Limbo jest Manuela Paris, młoda Włoszka, z zawodu żołnierz (chyba nie chciałaby być określana mianem żołnierka), powracająca do rodzinnego miasteczka Ladispoli z misji w Afganistanie. Wraca po zamachu bombowym, który cudem (łutem szczęścia/optyką) przeżyła. Wraca ze ześrubowaną nogą, poharatana psychicznie i fizycznie, naznaczona piętnem wojny. Wraca do rodziny, która daleka jest od ideału i raczej sprawia problemy aniżeli niesie pomoc i wsparcie. Wraca, by kontynuować rehabilitację i jak najszybciej odzyskać sprawność, bo Afganistan i wojsko wciąż na nią czekają. Od dziecka wiedziała, że będzie żołnierzem i dopięła swego, nie pozwoli zatem, żeby jedno tragiczne zdarzenie zrujnowało jej plany... Nie będzie jej łatwo. Wszystko będzie nie tak, kłopoty będą się mnożyły, a do tego w jej życiu pojawi się tajemniczy mężczyzna, który da Manueli namiastkę miłości i szczęścia, ale tylko na chwilę.
Limbo to bardzo dobra i aktualna książka. Jeszcze do niedawna dzień bez medialnych doniesień z Afganistanu nie byłby możliwy. Ale w tych doniesieniach mowa była wyłącznie o mężczyznach, a bohaterką książki jest kobieta. To ogromny plus tej powieści. To ciekawe spojrzeć na świat wojska i misji wojskowej okiem kobiety, zobaczyć z czym się styka, ile ją to kosztuje, co trzeba poświęcić i co się zyskuje. Mnie ta opowieść zafascynowała i wciągnęła bez reszty. W książce dostajemy bardzo obszerne i realistyczne opisy miejsc, zdarzeń, ludzi. Można by sądzić, że pisarka była w Afganistanie, stąd tak świetna znajomość tematu. Wielkie brawa. Limbo to powieść o silnej kobiecie, miłości, rodzinie, wojsku, przyjaźni, męstwie, odwadze, dramacie wojny i konflikcie zbrojnym, bólu, cierpieniu, załamaniu, szukaniu sensu życia i podnoszeniu się z kolan... Wszystko to podane w sposób niesamowicie interesujący, dosadny, prawdziwy i bez lukru. A czym jest Limbo? Odpowiedź jest gdzieś daleko, za połową książki... Polecam bardzo!
Właśnie dowiedziałam się, że powstał włoski film telewizyjny na podstawie powieści Limbo, a rolę Manueli odtwarza Polka, Kasia Smutniak. Muszę to zobaczyć!

 M. G. Mazzucco, Limbo, Wyd. W.A.B., Warszawa 2015, s. 527

24 stycznia 2016

Miks...

Czas skończyć z ciszą na blogu. Zawirowania święteczno-noworoczne już za mną, zatem pora wrócić do normalności i tego, co dla mnie ważne i przyjemne jednocześnie. Czyli blog. Postanowiłam wprowadzić w nim drobne zmiany. Od teraz mam zamiar pisać na nim o wszystkich przeczytanych książkach, bez względu na moją ich ocenę. Ale te wpisy będą zdecydowanie krótsze. Będę też numerowała wpisy (podobnie jak na instagramie), co pozwoli mi zliczyć przeczytane w danym roku książki. Nie żebym szła na jakieś rekordy czy wyzwania książkowe, ale ciekawość jest silniejsza. No, zobaczymy... Pojawią się też krótkie notatki o filmach, które nadal zadowalają poziomem i jakością. Zostaną cykliczne miksy zdjęć... Jednym słowem- mój blog jeszcze bardziej stanie się moim. Dzięki temu będę mogła zajrzeć do niego po latach i sprawdzić, co wtedy czytałam, oglądałam, gdzie byłam... Jeśli ktoś zechce tu zaglądać, będzie mi miło. Jeśli nie- to nic się nie stanie :) 
Tymczasem zapraszam na kilka zdjęć z ostatnich tygodni...

Fantastyczny zachód słońca nad Wartą...
 
Piąty tom Katarzyny Puzyńskiej najlepszy! Czy może być jeszcze lepiej? Czekam niecierpliwie...

Zestaw idealny na zimowy wieczór...
Świąteczny klimat u mojej kosmetyczki :)

Mikołaj urządził sobie u mnie centrum dystrybucyjne prezentów dla Dzieciaków ;-)

Nowa, pyszna czekolada. Milka z malinami. Yummy! :D

Uzupełniamy swoją filmotekę.




Nowy pomnik w moim mieście. Nelly, bohaterka książki Christy Wolf, niemieckiej pisarki, która żyła w przedwojennym Landsbergu.

Porcelanowy kubek śląski z serii "Serce Cztery Pory Roku- lato" z Ćmielowa. Cudeńko!!!
Pierwsza przeczytana w 2016 r. książka i od razu świetna rzecz. Kawa i czekolada w bonusie ;->
Nowy zapach: Want Dsquared2. Nadzieje były spore, ale miłości z tego nie będzie.
Roczek Madziulki. Była impreza jak ta lala ;)

Film-klasyk! Idealny na Święta. Oglądam z Niemężem, podjadam pierniki i jest dobrze :)
Takie piękne pudełeczko...
... i jego zawartość. Black Opium YSL. Jest już miłość! Zapach fantastyczny!
Nowy anioł w rodzinie ;)
Lubię to moje okno...
Nowe w łazience.
Nowe książki. Na kolejnych zdjęciach też... :-D



Widok z okna w kuchni. Miejski Ośrodek Sztuki i tereny dawnego ZWCH Stilon.
Bo byli goście z Jasła... :-)
Moja i Kate pyszna, rozgrzewająca herbata...
Wyżerka w Pizzerii OK.
Taka sytuacja. Czasami dobra metoda na głoda ;)
Ja czytam, a On śpi. To kocham... :*
Fantastyczny film!
 Świetna książka!
Przebój ostatnich tygodni: herbata z cytrusami i goździkami. Pyszna!
Małe zakupy z Organique.
Znakomity film! Nie darmo tak lubię i cenię sobie francuskie kino. Wrócę do tego filmu na pewno. Jak tylko pojawi się na dvd...
Tak było w piątek, gdy wracałam z pracy. Piękne słońce, miękkie, ciepłe światło, sucho i troszkę mroźnie. Taką zimę to ja lubię ;)