17 lutego 2014

"Pod Mocnym Aniołem". Film W. Smarzowskiego

Wojciech Smarzowski jest reżyserem, którego bardzo cenię i w związku z tym widziałam wszystkie jego filmy. Niemąż podziela moje zdanie, więc gdy tylko pojawia się nowy, idziemy do kina, a następnie kupujemy te filmy na płytach, by móc do nich wracać. W przypadku filmów W. Smarzowskiego zazwyczaj jest tak, że zanim wejdą do kin sporo o nich słychać. Jeśli do tego dodamy jego charakterystyczny sposób robienia filmów, wiemy czego można się będzie spodziewać podczas seansu. Wiadomo "z góry", że będzie mocno, realistycznie i bez owijania w bawełnę. "Pod Mocnym Aniołem" nie mogło zatem być inne... Do kina wybraliśmy się wczoraj...
"Pod Mocnym Aniołem" jest filmową adaptacją książki pod tym samym tytułem Jerzego Pilcha i traktuje o pisarzu alkoholiku, który zmaga się ze swoim nałogiem. I to właściwie wystarczy, żeby wiedzieć, co zaserwuje nam pan Smarzowski. Oprócz głównego bohatera, Jerzego, mamy tu cały zastęp alkoholików i żuli, a ich historie i losy przyprawiają momentami o torsje (żeby nie ująć tego dosadniej). Dla mnie film był obrzydliwy. Nie to, że zły czy nudny, ale właśnie obrzydliwy i wstrętny. Smarzowski zafundował widzom przekrój życia pijaka od jak najwstrętniejszej strony, niczego im nie oszczędzając i pokazując jak podłe i obrzydliwe jest trwanie w nałogu. Czysta fizjologia co rusz wylewa się (dosłownie!) z ekranu, przyprawiając co wrażliwszych o mdłości. Ja siebie nie zaliczam do takich, co to rusza ich widok byle czego, ale tym filmem byłam zdegustowana. Ja wiem, że to film o alkoholiku, ja wiem, że to tak często bywa, że dno to dno, ale chyba miałam nadzieję, że nie będzie tego widać tak dosłownie w filmie. A było... Niemęża i szwagra film śmieszył (mnie tylko na samym początku), moją siostrę z pewnością obrzydził, mnie pozostawił z niesmakiem... 
Uważam, że to chyba najsłabszy film Wojtka Smarzowskiego, zbyt dosłowny, chamski i wstrętny. Najlepsza była "Róża", inne całkiem dobre... Mimo to, nie zmieniam swojego jak najlepszego zdania o tym reżyserze i zamierzam oglądać kolejne jego filmy. Rozumiem, że trudno ukazać alkoholizm w jakimś ugładzonym świetle, bo jest tym, czym jest (upodleniem, zeszmaceniem itp) i robi z ludźmi, to co robi, ale tym filmem dostałam niejako pięścią między oczy. Pokazał wszystko dobitnie i dosłownie, a ja po jego obejrzeniu pomyślałam sobie, że może mogłam sobie ten film darować. Bezkrytyczny Niemąż zapowiada, że i tak kupimy ten film na płycie. Ja twierdzę, że nie. Ale jeśli nawet kupimy, to nie wiem, czy zechcę go obejrzeć jeszcze choćby jeden raz...
Dodam jeszcze, że ten zwiastun jest bardzo mylący. Sugeruje, że dostaniemy wesoły film o pijaczkach, a tymczasem jest dramatem przepełnionym ohydą i obrzydliwością. 


BONUS
Nie obchodzimy z zasady z Niemężem walentynek, więc tym bardziej zaskoczył mnie bukiet od Niego. Miły gest... :) :*

 

1 komentarz:

  1. Czyli rozumie, że przejawiał się w tym filmie problem alkoholizmu? hmm to chyba wiem kogo muszę na niego wysłać...:P zwiastun mi się podoba, ale sokoro piszesz , że jest mylny to wierzę Ci.. wow jakie piękne kwiaty- ale ten Twój Piotrek się wyrabia :)

    OdpowiedzUsuń