21 marca 2015

"Zapach miasta po burzy" Olgierd Świerzewski

Zaopatrzona w wielki kubek gorącej herbaty bananowej, zapas chusteczek (bo katar się przyplątał) i z głową przewietrzoną po spacerze w parku (zimnym, mimo pierwszego dnia wiosny) zasiadam do komputera, by umieścić w swoim "miejscu pamięci" wielką i wyjątkową  książkę. Książkę znakomitą i porywającą. Już jakiś czas temu o niej słyszałam, ale wtedy mi umknęła. Niedawno ją kupiłam i już nie odłożyłam "na kiedyś tam"...
Zapach miasta po burzy to debiut literacki Olgierda Świerzewskiego, który ukazał się na rynku wydawniczym w ubiegłym roku. Niewiele o niej było słychać, a i na blogach literackich i w prasie przemknęła raczej niezauważona. A przynajmniej ja jej nie widziałam. Kilka tygodni temu wpadła mi w oko, kupiłam ją i przepadłam! A dziś cieszę się niezmiernie, że zdarza mi się zawierzyć swojej intuicji albo chęciom i kupują coś prawie w ciemno. Byłoby dla mnie dużą stratą literacką nie przeczytanie czegoś tak wspaniałego.
Akcja powieści nieśpiesznie toczy się przez niemal ostatnie dwudziestolecie dawnego ZSRR, a jej głównymi bohaterami są dwaj mistrzowie szachowi: Oleg Antonow i Anatolij Romancew. No i czego w niej nie ma... Miłość, nienawiść, rywalizacja, wojna, szaleństwo, wielki świat, władza i pieniądze, chwile triumfu i chwile klęski, smutki i radości, tragedie i wielkie szczęście, walka z nałogiem, słabościami i zwątpieniem, a w tle rozpad potężnego imperium, mechanizmy jego działania plus wydarzenia o których swego czasu było głośno na całym świecie (autor przytacza czytającym notatki o autentycznych zdarzeniach i postaciach- kolejny plus powieści). Wszystko to sprawia, że książkę pana Świerzewskiego czyta się jednym tchem! Można się w niej zatracić bez reszty. Pod koniec czytania zaczęłam ją sobie trochę dawkować, żeby starczyła mi na dłużej, czego dotąd wcześniej nie robiłam. Do tej pory miałam tak, że im lepsza książka, tym zachłanniej i szybciej ją czytałam. Teraz, tą książką się rozkoszowałam i z niejaką trwogą patrzyłam, jak ubywa mi stron. A jest ich całkiem sporo, bo ponad siedemset. Być może taka objętość kogoś zniechęca, ale w jej przypadku to wartość dodana, bo fascynująca historia trwa dłużej. Dla mnie mogła by mieć jeszcze większą... 
Ważne jest też, że Zapach... wciąga czytającego dosłownie od pierwszej strony i ani na chwilę nie staje się nużący, z dłużyznami i laniem wody. Cały czas trzyma poziom, tempo i podsyca ciekawość, naprawdę trudno się od niej oderwać. Śledzimy dorastanie i dojrzewanie Olega, a następnie jego (i Romancewa) dochodzenia do poziomu mistrzów szachowych, ich potyczki, chwile wzlotów i upadków, rywalizację, miłości, bliskich... Do tego mnóstwo tu wiedzy o szachach (które mają charakter zarówno gry sportowej, jak i potyczki psychologicznej i umysłowej). Nigdy nie sądziłam, że mogą być tak fascynujące i wciągające. Ta książka to absolutne mistrzostwo pisania! I ten silny, uzależniający zapach Moskwy... (...) W nocy spadł gwałtowny deszcz, który niczym orkiestra symfoniczna uderzył z siłą w kotły, zagrzmiał sekcją dętą, rozwinął przenikliwie i gwałtownie szybkie partie strunowe, poczynając od staccato i stopniowo przedłużając dźwięki, by równie szybko i gwałtownie zamilknąć, pozostawiając po sobie jedynie niepowtarzalny zapach (...). To był zapach czerwcowej Moskwy, pełnej sprzeczności, wielkiej i surowej, a jednocześnie promieniującej domowym ciepłem, duszącej potęgą i uwodzącej delikatną, orzeźwiającą nutą miłości i marzeń, alkoholowego upadku i artystycznych uniesień. (...) Przez otwarte okno do pokoju wślizgiwało się orzeźwiające powietrze, które przynosiło zapach budzącego się miasta, świeżość porannej rosy osiadłej na parapetach i maskach zaparkowanych samochodów, zmieszanej ze spalinami ruszających spod domu pojazdów, aromatem kawy zaparzanej w sąsiednich mieszkaniach, z nutką przenikającego skronie, niepokojącego zapachu ozonu. Takich bajecznych, doskonałych opisów mamy w książce Świerzewskiego całe zastępy. Powodują ogromną przyjemność lektury i powracanie w myślach do własnych wspomnień, miejsc, zapachów... I mogłabym tak jeszcze długo mnożyć zachwyty nad tą powieścią, bo dosłownie wszystko mnie w niej zachwyca. Jednego jestem pewna: nigdy nikomu jej nie oddam, bo mam zamiar do niej wrócić. Za czas jakiś, gdy wywietrzeje mi (nomen omen) z pamięci, powrócę do Zapachu miasta po burzy i ponownie dam się mu porwać i zachwycić, czego jestem pewna.
Już tylko tytułem zakończenia dodam, że na portalu literackim "Lubimy czytać" wystawię tej książce maksymalną ocenę (10/10), co chyba dotąd mi się nie zdarzyło, a co, jak sprawdziłam, w przypadku tej powieści jest częste i poparte równie jak moja, zachęcającymi recenzjami. Książka-cudo! Polecam po stokroć!!! I czekam na kolejne powieści spod pióra (maszyny do pisania bądź klawiatury) pana Olgierda. Po tej genialnej książce kupię i przeczytam wszystko, co będzie firmował swoim nazwiskiem.
O. Świerzewski, Zapach miasta po burzy, Wyd. Muza SA, Warszawa 2014, s. 732

2 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej książce, dopiero poznałam tytuł jak mówiłaś o niej przez telefon i czułam, ze Ci się podoba, że mówiąc o niej masz uśmiechnięte oczy i rumieńce na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością miałam i jedno i drugie, jak rozmawiałyśmy :) Książka znakomita!!! Aż mi żal, że już ją przeczytałam. A z drugiej strony każda kolejna książka to szansa na kolejne literackie zachwyty i oczarowania. Mam wszak w czym wybierać :)

      Usuń