3 lipca 2016

"Koniec świata" Izabella Frączyk (19/2016)

Po lekturze dwóch bardzo dobrych i wartościowych, ale raczej ciężkiego kalibru książek ("Głód" Martina Caparrós'a oraz "Zrozumieć Pakistan" mojej Przyjaciółki- Agnieszki Kuszewskiej :))  po prostu musiałam sięgnąć po coś lekkiego, łatwego i przyjemnego... Mój wzrok zatrzymał się na ślicznej okładce książki Koniec świata. Książki wygranej onegdaj w jakimś konkursie i czekającej karnie w kolejce "do przeczytania". Dlaczego nie? pomyślałam...
Bohaterką tej, jakże przyjemnej i odstresowującej, lektury jest Marylka, młoda i atrakcyjna copywriterka pewnej agencji reklamowej. Jako że jest osobą bardzo kreatywną, bystrą i niezawodną liczy na awans i rozwój kariery. A tymczasem boryka się z codziennością, na którą składają się: opieka nad nastoletnim bratankiem, romans z kolegą z pracy czy współpraca z wiecznie niezadowolonym i gburowatym klientem. I o takiej to mniej więcej tematyce jest to czytadełko. Bo nie mogę inaczej określić tej niewielkiej gabarytowo książeczki. Przyznaję, owszem, że czytało się to sympatycznie i błyskawicznie (ot, jedno posiedzenie i koniec opowieści), ale nie wymagało dosłownie żadnego wysiłku intelektualnego- wpadło i wypadło. Jednak na wspomnianą powyżej chwilę właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Przeczytałam szybko i z uśmiechem, bo bywa tu śmiesznie, nieco naiwnie i nierealnie, ale jest też kilka zawirowań i dość "nieoczekiwany" happy end. Właściwie nie wiem dla kogo skierowana jest ta książeczka... Może dla marzycielek i wielbicielek bajkowych historyjek ze szczęśliwym zakończeniem? Może dla baaardzo niewytrawnych czytelniczek? A może po prostu dla każdego, kto jak ja, pilnie potrzebował odprężenia i wyłączenia skupienia przy jednoczesnej lekturze... Tak czy siak nie jest tu źle i beznadziejnie, a sama książka powędruje do biblioteki. Może ktoś z niej skorzysta...
 I. Frączyk, Koniec świata, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2014, s. 335

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz