18 września 2014

"Gorzko" Barbara Kosmowska

Wiem, że miało już być w miarę "normalnie" i regularnie, ale jeszcze przez chwilę nie będzie ;) Co prawda kilka spraw życiowych ogarnęłam, kilka kolejnych jest "w trakcie", a to najbardziej zakłócało mi prowadzenie bloga, ale aktualnie jestem na urlopie, a ten również nie sprzyja blogowaniu. Owszem, czytam non stop i mam już sporo nowych zdjęć, ale zajmę się nimi po powrocie do domu. Tymczasem jestem na Podkarpaciu, skąd Niemąż mój pochodzi i czerpię, ile wlezie z czasu wolnego, słonecznej pogody, ciepła oraz pięknych okolic i spotkań, na które czeka się cały rok...
"Pretekstem" do napisania tego posta jest książka, którą właśnie przeczytałam. Uznałam, że warto wspomnieć o niej kilka słów...
Tę książkę kupiłam następnego dnia po przyjeździe i łapczywie zabrałam się za czytanie. Przewidywałam, że to będzie dobra rzecz. I nie myliłam się... Nie mam obecnie nadmiernie rozbudowanej weny twórczej, więc będzie raczej krótko i esencjonalnie. Od razu zaznaczę, że zupełnie nie jest to typowo wakacyjno-urlopowa pozycja, której celem nadrzędnym jest dostarczenie rozrywki i przyjemnego relaksu czytającemu. A ponieważ z zasady nie ulegam modom i masowym gustom, uznałam, że ta właśnie książka będzie świetna do czytania podczas urlopu. "Gorzko" jest bardzo dobrą, mocno życiową i osadzoną blisko każdego z nas historią Teresy, która z małego Miasteczka wyrywa się do Miasta z nadzieją na lepsze i pełniejsze życie. I w pewnym sensie jej się to udaje. Po drodze wzloty, upadki, rozczarowania, dramaty, rzadziej dobre chwile i drobiny szczęścia. Losy Teresy przeplatają się z losami jej babki, z pochodzenia arystokratki, co jest dodatkowym walorem książki. Generalnie jednak jest... gorzko. Autorka idealnie i wyjątkowo trafnie zatytułowała swoją książkę. Zdecydowanie więcej w niej gorzkości, a nawet goryczy, niż słodyczy. A mimo to czyta się bardzo dobrze, z zaciekawieniem, dość lekko i szybko. Podświadomie czekałam, aż los głównej bohaterki wreszcie się odmieni, bo przecież nie może być tylko źle, a po złych nadchodzą dobre chwile... Jak było, nie zdradzę. Natomiast polecę tę książkę uwadze tym, którzy (jak ja) lubują się w dobrej, obyczajowej literaturze. Wiele momentów z "Gorzko" możemy dopasować do siebie, swoich bliskich, znajomych...
Dodam jeszcze, że książkę Barbary Kosmowskiej wydano w świetnej serii "z miotłą" wydawnictwa W.A.B. Dla mnie to dodatkowa rekomendacja, bo sporo pozycji z tej serii już przeczytałam, a jeszcze więcej posiadam i przeczytam w przyszłości. Pokrewna "Gorzko" i z tej samej serii jest książka Joanny Fabickiej "Second Hand" czy "Szopka" Zośki Papużanki (z serii "nowa proza polska" wydawnictwa Świat Książki). Obydwie równie dobre i warte poznania, do czego zachęcam.
B. Kosmowska, Gorzko, Wyd. W.A.B., Warszawa 2014, s.350

2 komentarze:

  1. Widzę, że przy okazji ''meczu'' znalazł się czas wolny-prawidłowo:)
    Pogoda nas ostatnio rozpieszcza to fakt, zdjęcia Ci wyszły bardzo ładne :)
    Mega szybko przeczytałaś tą książkę! Wydaje się być dość lekkim umileniem czasu, w sam raz na urlop:) Ja się nie mogę doczekać , aż przeczytam te prezentowe pozycje od Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko ją przeczytałam, bo jest dobra i migiem ubywa stron. Ale właśnie nie umila czasu, a wciąga i raczej ustawia do pionu w myśl zasady "inni mają gorzej" i nie ma co nadmiernie narzekać na swoją dolę ;) Dziś biorę się za kolejny "jasielski" nabytek książkowy ;)

      Usuń