9 sierpnia 2015

"Mów do niej" Francisco Goldman

O książce Francisco Goldman'a było swego czasu (całkiem niedawno) głośno. Działo się to za sprawą świetnej kampanii medialnej i licznych o niej wzmianek i recenzji. Adnotacja, że to prawdziwe love story jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy i reporterów podziałała i na moją wyobraźnię. Nie znoszę (i w związku z tym nie czytam) ckliwych romansów, gdzie wszystko gładko i pięknie, z nieodłącznym happy end'em i miałam nadzieję, że w historii pana Goldman'a znajdzie się jakaś zadra, tajemnica, rysa...
Francisco Goldman jest współcześnie żyjącym i tworzącym (choć ja zupełnie nie znam jego twórczości) pisarzem i reporterem, z przyzwoitą ilością publikacji na koncie. A Mów do niej to kawałek jego prawdziwego życia, historii i przede wszystkim ogromnej miłości, którymi chciał się podzielić ze światem. Obiektem jego wielkiej miłości była sporo od niego młodsza Aura Estrada, meksykańska pisarka z aspiracjami, marząca o wielkiej sławie i napisaniu powieści życia. Poznają się w Nowym Jorku, dają ponieść rodzącemu uczuciu, które przypieczętowują ślubem w Meksyku. I całe ich wspólne (krótkie) życie będą dzielić między Stanami a Meksykiem. Ich miłość była ogromna, silna, pozwalała nie patrzeć na dzielące ich przeszkody (wiek, pochodzenie, dorobek literacki) i zwyczajnie piękna. Ale... Trwała zdecydowanie za krótko... Aura, niespełna dwa lata po ślubie, wskutek nieszczęśliwego wypadku w Meksyku, zmarła. A Francisco został sam, zrozpaczony, załamany i nieutulony w wielkim bólu. Mów do niej jest swego rodzaju hołdem dla Aury i ich miłości.
Pisarz najpierw obwinia się o śmierć młodej żony, bo przecież był przy wypadku obecny i ma do siebie pretensje, że nie zdołał nic zrobić. Później rozpacza, długo i totalnie, a myśli samobójcze nie są mu obce. Wreszcie próbuje ożywić żonę (czy raczej jej ducha) w postaci drzewa rosnącego pod domem, chmury na niebie, ołtarzyku pamięci w mieszkaniu i przez wspomnienia, wspólne zdjęcia, sprawy. Zaczyna gromadzić to wszystko, niczym okruchy i strzępy ze wspólnej przeszłości, i gromadzi w postaci powyższej książki. Książka jest naprawdę piękna, z głębokim sensem i poraża siłą miłości, jaka łączyła Francisco i Aurę. Może nawet budzić zazdrość, że niektórym dane jest przeżyć tak silne i nierozerwalne (nawet przez śmierć) uczucie. Mamy tu historię ich miłości, mnóstwo wspomnień, anegdot, przygód, codziennego życia młodej pary na dorobku, ich małe smutki i duże radości, zwyczaje, zajęcia, jakie lubią, możemy podejrzeć, co czytają, oglądają, jedzą, jakiej muzyki słuchają, gdzie bywają. Ukłucie zazdrości może też powodować fakt, że istnieją mężczyźni tacy, jak Francisco, którzy kochają bezgranicznie i są całkowicie pochłonięci swoją kobietą. Mężczyzna Aury wyróżniał się (na tle innych) niespotykaną wręcz uważnością i koncentracją nad nią samą i jej sprawami. Francisco Aurę kochał, uwielbiał, rozpieszczał, zaskakiwał niespodziankami, był cały jej i tylko dla niej. Wszystko, co dotyczyło Aury, było dla niego szalenie istotne i interesujące, co doskonale uwypukliło się po jej nagłej i niesprawiedliwej śmierci. (...) Już go więcej nie będzie. Nie będzie więcej męża. Nie będzie więcej mężczyzny, który idzie do sklepu rybnego, żeby kupić filety na kolację dla siebie i żony. Nie minie rok, a męża więcej nie będzie, niż był, kiedy był mężem. Ale byliśmy razem jeszcze dwa lata przed ślubem. Ale nadejdzie przecież dzień, kiedy już więcej nie będę z Aurą niż wtedy, kiedy z nią byłem. (...) Może pamięć jest przereklamowana. Może lepiej zapomnieć.(...) Próba zachowania wszystkich wspomnień jest jak żonglowanie setkami tysięcy kryształowych kul naraz. Ilekroć któraś spadnie na podłogę i roztrzaska się w pył, otwiera się we mnie kolejna szczelina, w której znika bezpowrotnie część tego, kim kiedyś byłem (...). Piękne, mocne i wzruszające do żywego. Takie było ich życie, miłość i wspomnienia...
 F. Goldman, Mów do niej, Wyd. Agora SA, Warszawa 2015, s. 400
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz