11 maja 2014

"Rodzina" Monika Jaruzelska

Monika Jaruzelska od zawsze wzbudzała we mnie sympatię do jej osoby. Właściwie nie mam na to wytłumaczenia i chyba specjalnie nie jest mi ono potrzebne. Mimo, że nie jest ani aktorką, ani piosenkarką, ani artystką jakiejkolwiek dziedziny, lubię ją i już. Za jej klasę, styl, inteligencję, ponadczasowość... Jakoś zawsze śledziłam w mediach cokolwiek się o niej pojawiało i nadal mnie ona ciekawi. A teraz mam kolejny powód i do sympatii i do interesowania się nią. Otóż Monika Jaruzelska zaczęła pisać książki! I to, dodam, książki dobre i ciekawe, które z miejsca stają się bestsellerami. Skupię się dziś na najnowszej, która ukazała się kilka tygodni temu...
"Rodzina" jest udaną kontynuacją poprzedniej książki zatytułowanej "Towarzyszka Panienka", która, o ile dobrze pamiętam, pojawiła się w ubiegłym roku. I już sam fakt, że Monika Jaruzelska nie zasypywała gruszek w popiele, tylko zabrała się niezwłocznie za pisanie dalszego ciągu swojej opowieści bardzo mi się podoba. Nie lubię zbyt długo czekać po przeczytaniu jednej pozycji na kolejną (o ile wiem, że takowa ma się pojawić). I jedna i druga książka są tworami jak najbardziej biograficznymi. Mamy w nich wspomnienia, anegdoty, refleksje, relacje z miejsc, spotkań, podróży. W "Rodzince" pojawiają się dodatkowo (in plus) rozmowy, jakie Monika przeprowadziła ze swoimi rodzicami. Mając świadomość ich podeszłego wieku, próbuje dopytać o to, o czym wcześniej nie było mowy... Właściwie pisząc o "Rodzinie" piszę również o "Towarzyszce...", bo według mnie tworzą one nierozerwalną całość, łączą się i wzajemnie dopełniają. Czyta się je błyskawicznie i przyjemnie, co spowodowane jest przejrzystym układem, niewielkimi rozdziałami, przyjazną czcionką i okraszeniem sporą ilością prywatnych zdjęć. Monika Jaruzelska pisze ciekawie, dość odważnie, podejrzewam, że szczerze (bo jaki jest sens pisania o faktach i swoim życiu przy jednoczesnym ich przekłamywaniu?). Dla miłośników rzeczy biograficznych bardzo fajne i ciekawe pozycje. Napisane w sposób przystępny, bez zadęcia i kreacji na "co to nie ja", wciągają i zaciekawiają czytającego.
W "Rodzince" zaznaczyłam sobie jeden cytat, który trafnie obrazuje rodzinę Jaruzelskich: "Z perspektywy czasu widzę, że jako rodzina byliśmy trójką nieszczęśliwych, samotnych ludzi. Kiedy otaczali nas inni, czasem oddani, czasem pochlebczy, a czasem po prostu serdeczni, poczucie samotności na chwilę znikało. Dopiero w domu, gdy tylko zamykały się za nimi drzwi, czuło się, jak bardzo jesteśmy samotni. Troje ludzi na trzech bezludnych wyspach.(...) Nikt nikogo nie wspierał, nie starał się wysłuchać. Zresztą jak można było wysłuchać, skoro nikt się nie chciał zwierzać (...)". Niewesoły to obraz rodziny, ale prawdziwy. Szczęśliwie w książkach Jaruzelskiej nie brakuje i radości i śmiechu i pozytywów. Są zmagania, ale są i przyjemne chwile. Nie będę się nad nimi rozpisywała, bo po prostu warto się z nimi zapoznać. Pozycje powyższe przypadną z pewnością do gustu kobietom ciekawym innych kobiet, innego spojrzenia na świat, lubującym się w biograficznych lekturach. Dodam jeszcze, że w moim odczuciu sukces poprzedniej książki ("Towarzyszki Panienki") ośmielił Monikę Jaruzelską i uznała, że może jeszcze bardziej odsłonić się przed czytającymi, że jeszcze nie wszystko, co chce, zostało powiedziane. I treść "Rodzinki" jest mocno na plus. Więcej tu emocji, więcej szczerości, więcej śmiałości. Zastanawiam się, czy Monika Jaruzelska ma coś jeszcze w zanadrzu, bo ja chętnie poczytałabym jeszcze coś jej autorstwa. Podoba mi się, że ma i miała tak niezwykłe historie,  że nie musiała ich wymyślać. Oczywiście obydwie książki serdecznie polecam.
M.Jaruzelska, Rodzina, Wyd. Czerwone i Czarne, Warszawa 2014, s. 314

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz