5 października 2015

"Amy. Moja córka" Mitch Winehouse

Kilka dni temu byłam w kinie na Amy, filmie dokumentalno-biograficznym, który przedstawiał prawdziwą historię fenomenalnej Amy Winehouse. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Wyszłam z kina wstrząśnięta i poruszona, a głos wiązł mi w gardle... Od razu zapragnęłam posłuchać jej muzyki... A dziś o książce, którą napisał ojciec Amy, Mitch, już po jej śmierci. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Gosi, która była ze mną w kinie na Amy i od razu po seansie zaproponowała mi pożyczenie tej właśnie książki. 
To nie będzie jakaś rozbudowana recenzja, m.in. z tego powodu, że wciąż układam sobie w głowie to, co obejrzałam, usłyszałam i przeczytałam o Amy Winehouse. Samej Amy też nie będę specjalnie przedstawiała, bo z pewnością każdy zna jej twórczość i wie coś tam o jej tragicznym losie. Powiem tylko tyle, że była genialną i niepowtarzalną wokalistką i kompozytorką, obdarzoną ogromną charyzmą i takim też talentem, ale również niesamowicie wrażliwą, podatną na wpływy i pogubioną dziewczyną. Dopóki nie zniszczył jej alkohol (a wcześniej narkotyki) zdążyła wydać dwa rewelacyjne albumy i przejść do historii muzyki jako jedna z najwybitniejszych wokalistek XXI wieku. Zmarła w wieku 27 lat (23 lipca 2011 r.), najprawdopodobniej z powodu znacznego przedawkowania alkoholu. Jej wyniszczony organizm odmówił dalszego funkcjonowania... 
Odkąd lata temu usłyszałam jej głos, byłam nim autentycznie zachwycona. Doskonale znam jej płyty i obydwie uważam za wybitne. Jednak mimo zachwytu nad Amy Winehouse- artystką, miałam jasno sprecyzowane zdanie o niej, jako osobie prywatnej- dla mnie była zwykłą alkoholiczką i narkomanką, która na własne życzenie rujnuje siebie i swoich bliskich. W przypadku nałogowców mam dość klarowne zdanie i niespecjalnie ich żałuję, a ich ciężkie przeżycia i dramaty nie za bardzo mnie ruszają. Nie dla mnie stwierdzenia, jacy to oni chorzy i biedni. I takie też zdecydowane i negatywne zdanie miałam o Amy. Tymczasem po filmie Amy, gdzie rzetelnie nakreślono całe jej życie, a opowiadali o niej wszyscy jej bliscy, trochę złagodziłam wobec niej swoje stanowisko i przestałam oceniać ją tak kategorycznie. Dostrzegłam jej zagubienie, przerażenie, wrażliwość, zaszczucie przez brukową prasę i paparazzich. Ten sam skutek odniosła książka napisana przez Mitcha Winehouse'a. Wcześniej byłam przekonana, że to po prostu sposób na wyciągnięcie kasy od fanów jego córki, ale po jej przeczytaniu wiem, że to bardzo kompletne kompendium wiedzy o niej i zapis zmagań jej ojca i bliskich jej osób z nałogami i problemami córki. Żałuję tylko, że nie ma w niej więcej zdjęć Amy, bo te które są, są świetne. Bardzo ważny jest fakt, że film i książka są ze sobą bardzo spójne i niemal całkowicie się pokrywają, co pozwala sądzić, że rzeczywiście są wiarygodne i opowiadają historię Amy taką, jaką ona faktycznie była. Nadal twierdzę, że sięganie przez Amy po alkohol i narkotyki to jej wybór i decyzja, ale nie jestem już taka ostra w jej osądzie. Dostrzegłam, jak bardzo potrzebowała miłości, zrozumienia i pewności siebie, tyle że próbowała je zdobyć z pomocą niewłaściwych środków. I tak wyszła mi łączona (i wcale nie taka krótka) recenzja i książki i filmu. W moim przypadku (bo w odstępie kilku dni obejrzałam film i przeczytałam książkę) stanowią one kompletną, nierozerwalną i wiarygodną całość, która mocno mnie poruszyła i ugruntowała moje postrzeganie Amy.
Książkę (a chyba jeszcze bardziej film) polecam. Fanom i miłośnikom talentu Amy Winehouse, jej zagorzałym przeciwnikom, lubującym się w literaturze biograficznej i faktu, a także młodym ludziom- ku przestrodze i rozwadze w sięganiu po degradujące substancje i używki. To naprawdę dobra, mocna, rozdzierająca i zostająca w pamięci rzecz. Tak samo będzie po obejrzeniu filmu. Gwarantuję, że nikt nie pozostanie obojętnym po jego obejrzeniu. Film wstrząsa i porusza do żywego. Z pewnością kupię go, gdy pojawi się na płycie, żeby móc do niego wracać i słuchać nieziemskiego głosu Amy...
Ogromnie żal, że odeszła w tak młodym wieku tak niesamowicie utalentowana, genialna i piękna młoda kobieta. Miała przed sobą całe życie... Pozostaje się jedynie cieszyć, że została po niej jej fantastyczna muzyka i materiały o niej, do których można wracać w każdej chwili... Zatem niech brzmi i nigdy nie odchodzi w zapomnienie. Amy Winehouse.
M. Winehouse, Amy. Moja córka, Wyd. SQN, Kraków 2012, s. 301

1 komentarz: