3 października 2015

"Rok w Jemenie" Jennifer Steil

Za oknem wciąż jeszcze piękna i słoneczna jesień, to i recenzja w takim duchu. Dziś o pewnej bajecznej krainie, którą fantastycznie przybliżyła mi Jennifer Steil. Oczywiście, zaraz po przeczytaniu tej książki, natychmiast zapragnęłam się w owej krainie znaleźć i nawet spytałam P., czy mnie doń zabierze. To jednak życzenie z gruntu niewykonalne, więc dobre było i to, że choć przez chwilę mogłam się poczuć tak, jakbym właśnie tam była...

Bajeczną krainą, o której dziś mowa, jest Jemen i jego stolica- Sana. To tam trafia amerykańska dziennikarka (Jennifer Steil właśnie) z misją przeszkolenia jemeńskich dziennikarzy i polepszenia wizerunku gazety "Yemen Observer". Nie trzeba być wybitnym umysłem i znawcą, żeby wiedzieć że Ameryka i Jemen to jak ziemia i woda i to samo tyczy się ludzi, ich życia, zwyczajów, sposobu pracy... Jennifer trafia do kompletnie nieznanego jej wcześniej i totalnie egzotycznego miejsca na świecie. Stopniowo zdziwienie przemieszane z przerażeniem, zmienia się w zachwyt i zauroczenie. A Sana stanie się dla dziennikarki drugim (po Nowym Jorku) domem. Pierwszym, co totalnie ją zachwyci, będzie stare miasto w Sanie. "(...) Najciekawsze jednak było przed nami: rozciągało się tam zupełnie baśniowe miasto, całe z piernika. Starówka Sany. Skupisko domów- wysokich prostopadłościanów w mocnym piernikowym kolorze, z koronkowymi zdobieniami przypominającymi lukier- otoczone było grubym murem." Tak, ten opis (i wiele kolejnych) bardzo do mnie przemawia i poczułam, że bardzo chciałabym się kiedyś znaleźć w Sanie. I nic w tym dziwnego, że starówka Sany wpisana jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
 Bajeczna starówka w Sanie. Zdjęcie z facebook'a Jennifer Steil.
Ale piękne miasto, egzotyka, niecodzienność to jedno, a drugie to ludzie i oni są w tej książce najważniejsi. Amerykanka pojawia się w Sanie celem przeszkolenia jemeńskich dziennikarzy. Szkolenie ma potrwać trzy tygodnie i być przygodą życia. Jednak z upływem dni, Jennifer (mimo braku snu, brokułów i dwudniowych weekendów) coraz bardziej pragnie w Sanie pozostać. Przyciągają ją do stolicy Jemenu wyzwania, egzotyka, piękno, adrenalina, aura, odmienność, kultura i wreszcie zupełnie inni od Amerykanów ludzie. Ich mentalność, życzliwość, naiwność, zawierzenie opatrzności, niefrasobliwość i przyjazne nastawienie, jednym słowem- ludzie-  wysoko plasują się na liście za tym, żeby w Sanie pozostać na dłużej. To dziennikarze YO proszą Steil, żeby z nimi została... Potrzebują jej jako mentora, nauczyciela, człowieka z zewnątrz i przyjaciela, który jest dobrym fachowcem i potrafi zaprowadzić porządki (przynajmniej na chwilę, bo jak się okaże były one raczej pozorne) w ich gazecie. Jennifer ulega podszeptom intuicji i po skończonym szkoleniu, wraca do Sany i wymarzonego mieszkania na starówce. A w książce wszystko pięknie, fascynująco i drobiazgowo opisuje. Jak czytałam, że: "(...) Suków jest co najmniej kilka rodzajów, ich nazwy informują o tym, co można dostać u kramarzy. Są suki z ręcznie wyrabianą srebrną biżuterią, z przyprawami, gdzie można kupić choćby goździki, kardamon czy kumin, są suki z dżambjami. Są również całe uliczki i zaułki, gdzie sprzedaje się wyłącznie wełniane szale (w większości sprowadzane z Kaszmiru), bydło, kat albo kawę.", to czuję przemożną chęć, żeby tam być. Niemal widzę te szale, srebro, kopce przypraw i wyjątkowo dorodnych owoców, czuję nieziemskie aromaty przypraw i kawy... I dalej mamy w tej książce jeszcze całe mnóstwo opisów zapachów, smaków, obrazów...
Przyjemność czytania potęgowała kawa i ciacha :)
Na okładce czytamy: "Rok w Jemenie to wciągająca historia kobiety, która- wbrew typowym dla Jemenu patriarchalnym uwarunkowaniom kulturowym- przez kilkanaście miesięcy pełni obowiązki redaktor naczelnej gazety Yemen Observer. Wspomnienia Steil to barwny obraz dziennikarskiego rzemiosła oraz zabawny zapis poczynań zespołu jemeńskich reporterów, któremu szefuje. Świetnie napisana książka o współczesnym Jemenie, dziennikarstwie oraz o kobiecym uporze i pasji. Poczuliście się zachęceni do przeczytania? I słusznie! Bo to świetna książka. Pełna malowniczych opisów niezwykłych miejsc i ludzi, całkowicie odmiennej kultury; obfituje w wiele śmiesznych wydarzeń, demaskuje słabości jemeńskiej codzienności, zmagania i radości jemeńczyków, ich życie, zwyczaje, sposób pracy. Wszystko tu jest! Książkę bardzo polecam. To wciągająca, fascynująca opowieść, którą pochłania się jednym tchem i z ogromną przyjemnością. A ja czekam na kolejną książkę Jennifer Steil, która "w świecie" już jest, ale do Polski jeszcze nie zawitała.
Celem zakończenia tej wyjątkowo chaotycznej dziś recenzji (jakoś taka wyszła) ;), dodam jeszcze słówko o fantastycznej stronie graficznej książki. Okładka Roku w Jemenie po prostu zachwyca! Jest to książka wydana nakładem wydawnictwa Lambook, które specjalizuje się w pozycjach o egzotycznej, wschodniej scenerii, wydana w serii "Kolory Wschodu". Jest to seria wydawnicza prezentująca prawdziwe historie ludzi z Zachodu, pisarzy-amatorów, którzy jakąś część swojego życia spędzili na Bliskim Wschodzie lub w Maghrebie. To zapis autentycznych przeżyć, zaskakujących odkryć i niełatwych prób odnalezienia się w nowej kulturze, dający barwny obraz dojrzałej i świadomej miłości do krajów, które kocha się nie tylko za coś, ale także pomimo czegoś. Wszystkie, oprócz niebanalnej treści, mają piękne zdobienia na stronach, cudne okładki i przepiękne zakładki do kompletu. I bardzo cieszy mnie fakt, że mam jeszcze kilka książek tego wydawnictwa na półkach, których dotąd nie odkryłam. Zatem kolejne orientalne przygody literackie i zachwyty jeszcze przede mną. 
J. Steil,  Rok w Jemenie, Wyd. Lambook, Kraków 2014, s. 476

1 komentarz:

  1. To co najbardziej przykuło moja uwagę to te śliczne ciasteczka, okładka książki zakładka i KAWA!!! ;)

    OdpowiedzUsuń