2 listopada 2014

"Betonowy pałac" Gaja Grzegorzewska

Dzisiaj o książce nieco nietypowej jak na moje gusta... 
Nazwisko Gai Grzegorzewskiej było mi znane od dość dawna, jednak tylko z prasy literacko-kulturalnej, że się tak wyrażę. Z powodu ogromu literatury nie można, niestety, czytać każdego i wszystkiego, co się pojawi na rynku wydawniczym i tak też podchodziłam do twórczości pani Grzegorzewskiej. Jednak szumne i intrygujące zapowiedzi jej nowej książki- "Betonowy pałac" właśnie-  były dla mnie na tyle przekonujące, że uległam, kupiłam i przeczytałam...
A dziś cieszę się, że uległam podszeptom i świetnej reklamie. Betonowy pałac okazał się świetną książką, która intryguje, fascynuje i wsysa czytającego w swój świat bez reszty i niezwykle skutecznie. Te pięćset stron minęło nie wiadomo kiedy... Akcja (o tak! akcji tu mamy naprawdę dużo) powieści rozgrywa się w mrocznej części Krakowa, do którego po przymusowym oddaleniu powraca główny jej bohater- Profesor. Pewne okoliczności zmusiły go do wyjazdu daleko od rodzinnego miasta, a teraz wraca ze złudną nadzieją, że już będzie spokojniej, lepiej i bezpieczniej. Nic z tego! Nie będzie. Będzie tylko gorzej, ciężej, a demony przeszłości powrócą ze zdwojoną siłą i mocą. Codziennością Profesora stanie się walka, brutalność i intryga.
Jak tak sięgnę pamięcią, to dochodzę do wniosku, że to chyba pierwszy kryminał, jaki przeczytałam... Owszem, mam ich kilka na półce (m.in. trylogię Larsson'a czy książki Puzyńskiej), ale ciągle czekają na swoją kolej. Ominęła mnie natomiast moda na kryminały skandynawskie i nasze, polskie, podobno coraz lepsze i w coraz większej ilości. Po prostu ich nie czytam, bo ogrom książek jaki posiadam i fakt, że czas, półki i fundusze na książki nie są z gumy, eliminuje je z mojego kręgu zainteresowań. Tym bardziej byłam ciekawa Betonowego pałacu, który był dla mnie swego rodzaju nowością i tym chętniej po niego sięgnęłam. I był to dobry wybór. Poza mocną, męską treścią (pełną wulgaryzmów, potoczności i zwykłego chamstwa), dostajemy naprawdę dobrą rzecz: mocno intrygujący kryminał, z zapętleniem losów bohaterów, ich przewinień i zasług, gdzie nikt nie jest tym, kim wydaje się być. Czytałam gdzieś, że to męska literatura... Być może, ale ja świetnie się w niej odnalazłam i pochłonąłem z ogromną przyjemnością i ciekawością. Na okładce Magdalena Cielecka anonsuje, że to świat, o którym wolimy nie wiedzieć (a przecież wiemy, jeśli nie z życia, to z mediów), ale który fascynuje tak silnie, że trudno mu się oprzeć. Prawdziwie męska proza, mocna i dosadna, przy tym błyskotliwa i intrygująca. Mroczna i jednocześnie finezyjna książka. W punkt! Dokładnie tak samo o niej myślę. Zatem "Betonowy pałac" polecam i to bardzo! Świetna rzecz i dla wymagającego czytelnika i miłośnika kryminałów czy wreszcie zwykłego "zjadacza książek". Dodam jeszcze, że mi mało i z wielką chęcią dopisałabym kolejne rozdziały do tego mrocznego pałacu i jego mieszkańców... Nie oznacza to jednak, że teraz łapczywie rzucę się do czytania kolejnych kryminałów i sensacji, ale na Gaję Grzegorzewską będę już miała oko ;)
G. Grzegorzewska, Betonowy pałac, Wyd. Literackie, Kraków 2014, s.506

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz