14 czerwca 2015

"Oddech" Monika Jaruzelska

Są tacy autorzy, na których książki czekam niecierpliwie i kupuję je natychmiast, jak tylko się pojawią. Do grona takowych zaliczam Monikę Jaruzelską. Kobietę, którą bardzo cenię i podziwiam za jej erudycję, mądrość, wyważenie, poczucie humoru czy wreszcie styl i wielką klasę. Pisałam już o Niej i jej książkach (tu), zatem dziś nie będę się powtarzała. Oddech pojawił się w maju i natychmiast wskoczył na szczyt listy książek do przeczytania. 
Oddech jest kontynuacją dwóch poprzednich książek: Towarzyszki Panienki i Rodziny. Kontynuacją, dodam, bardzo oczekiwaną i udaną. Dwie poprzednie książki pani Jaruzelskiej stały się bestsellerami i ten sam los z pewnością powtórzy kolejna jej część. A co o samej książce? Ano to, że odbieram ją jako najbardziej intymną i najtrudniejszą z wyżej wymienionych. Oddech powstał już po śmierci generała Wojciecha Jaruzelskiego, ojca Moniki i to bolesne wydarzenie jest mocno w nim obecne. Autorka szczerze i otwarcie dzieli się z czytelnikami swoim bólem, uczuciami i przemyśleniami. Pozwala nam niejako towarzyszyć sobie w jej żałobie i smutku. Stąd więcej tu zadumy i refleksji niż śmiechu i anegdot, ale i tych drugich w najnowszej książce nie brak. Tak, jak w poprzednich, tak i w tej książce mnóstwo jest myśli, zdań czy sformułowań autorki, z którymi zgadzam się w całej rozciągłości i mogłabym uważać za swoje; a które Ona potrafi pięknie ubrać w słowa i równie pięknie wyrazić (i to kolejna cecha Jaruzelskiej, która wpływa na to, jak ją odbieram i cenię). Przykładem niech będzie coś o miłości/nienawiści... Z nienawiścią jest jak z miłością. Nie chcemy zrywać z obiektem naszego uczucia, chociaż wcześniej życzyliśmy mu śmierci. Boleśnie odczuwamy pustkę, która powstaje po stracie obiektu. Nie pomogą racjonalne przesłanki. Miłość i nienawiść są ślepe. Nienawidzący, jeśli straci obiekt swojej nienawiści, cierpi, bo nie ma co zrobić ze swoimi uczuciami. Nieutulony w gniewie szuka osoby, zadośćuczynienia czy nawet przedmiotu, na które może je przelać. Cierpi lub czuje złość, która musi znaleźć jakieś ujście. Albo ten, jakże piękny i mądry wyimek z Oddechu: (...) Jest czas dojrzewania w bardzo młodym wieku i ma on charakter bardziej fizyczny. Jest czas przemijania, czyli akceptacji nieuchronności czasu, ale skoro go coraz mniej, to może zamiast memento mori raczej carpe diem. Bez maniakalnego udawania młodości i imitacji dawnej urody i sprawności. Ze stoickim spokojem przyjmować nieuniknione, ale i piękne w naturalnej jesieni. Nigdy nie będzie tak jak dawniej. Nigdy nie będzie tak jak dziś... Jest taki czas, kiedy woli się wieczory od poranków. Kiedy przyjemniej jest coś kończyć, niż zaczynać. Jesień przynosi ulgę, a wiosna niepokój. Deszcz uspokaja, a słońce nerwowo ponagla. Długie kąpiele zamiast pośpiesznych pryszniców i wielki kubek herbaty zamiast mocnego espresso. I właśnie m.in. dla takich spostrzeżeń autorki, przepadam w jej książkach i nie mam ochoty ich opuszczać. Dają mi one tak bardzo potrzebne wyciszenie, spokój, czas na przemyślenia i refleksję. Pozwalają obcować z niebywałą mądrością i celną obserwacją życia i otoczenia, jakie cechują autorkę. Lektura wszystkich książek (bo nie tylko Oddechu, o którym dziś mowa) pani Jaruzelskiej to duże przeżycie intelektualne i biograficzne, a i warstwa literacka bez zarzutu. Czyta się tę swoistą trylogię dobrze, przyjemnie, ale i w skupieniu. Świetnie sprawdza się w niej forma dłuższych i krótszych notatek, które można sobie dowolnie dawkować. Dla mnie to znakomite pozycje książkowe i będę je polecała wszem i wobec. Warto! Bardzo warto poznać i się nimi zachwycić. 
Tytułem zakończenia dodam, że chyba w poprzednim poście o książkach pani Jaruzelskiej, pisałam, że chętnie przeczytam kolejne pozycje wychodzące "spod" Jej pióra. I autorka w Oddechu zapowiada, że pracuje nad kolejną książką, tym razem o modzie. Wiadomość ta wywołał we mnie pewną konsternację, jako że ja z modą raczej na bakier i tak niekoniecznie. Ale doszłam do wniosku, ze z sympatii dla pani Moniki, nie skreślę jej na starcie i być może książka, która powstaje będzie moją pierwszą modową. Jeśli będzie tak samo interesująca, jak dotychczasowe książki, to jest szansa, że i ta przypadnie mi do gustu ;)
M. Jaruzelska, Oddech, Wyd. Czerwone i Czarne, Warszawa 2015, s. 248

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz