20 lutego 2016

"Disko" Anna Dziewit-Meller (7/2016)

Ania Dziewit-Meller jest moim absolutnym autorytetem z zakresu tego, co warto i dobrze jest przeczytać. Cenię ją od dawna; kiedyś polecała lektury w programie DDTVN, obecnie prowadzi kanał na YT i blog o tematyce książkowej, które oczywiście polecam (tu ). I oczywiste było dla mnie, że muszę przeczytać jej książkę, którą napisała kilka lat temu. Kupiłam ją zaraz po jej wydaniu, ale musiała swoje odczekać, a sięgnęłam po nią teraz dlatego, że właśnie pojawiła się nowa książka Ani (już ją mam :) i uznałam, że najpierw muszę poznać tę wcześniejszą. Zatem poznałam i polubiłam od pierwszej strony.
Rzecz dzieje się na Śląsku, w latach 90-tych. W szkole podstawowej pojawia się, właściwie znikąd, Paweł Kozioł, nauczyciel tańca, człowiek o szemranej przeszłości, z blizną na policzku i patologiczną skłonnością do mocno nieletnich dziewczątek. I wiadomo, że nic dobrego z tego połączenia wyjść nie może. Jeśli dodać do tego podstarzałą panią dyrektor Waż, starą pannę i dewotkę; niewyżytą i wiecznie napaloną anglistkę, Magdę Orzeszko, uduchowionego grajka Jakuba, księdza Zapłatę (ach, jakież apetyczne nazwiska!), dojrzewające dziewczątka i ich kompleksy i problemy egzystencjalne, to... dostaniemy od Ani Dziewit bardzo fajną i niebanalną powieść. Kreśli swoich bohaterów grubą, mocną krechą, nie szczędząc im przy tym wad, przywar i słabości, a zarazem dorzuca im sporą dozę człowieczeństwa i szczyptę tragizmu, co sprawia, że możemy poczuć do bohaterów Disko coś na kształt sympatii i współczucia. Bardzo podoba mi się, że o poważnym problemie, jakim jest pedofilia, pisze w sposób lekki i zabawny. Styl narracji jest wartki, mocny, nie brak w nim wulgaryzmów i dosłowności, ale też nacechowany emocjami. Fajnie jest poczytać o pewnych, bardzo pożądanych ówcześnie, a obecnie kultowych, rzeczach i zjawiskach, jakie sama miałam, oglądałam, chciałam mieć. Czyta się to świetnie. Chwilami jest śmiesznie, chwilami irytująco, ale zawsze jakoś. To taka książka na jedno posiedzenie, bo niespecjalnie duża objętościowo, ze sporą czcionką i treścią, która wciąga i powoduje, że kartek w książce błyskawicznie ubywa. Mi się podobała i absolutnie nie rozczarowała, a słyszałam i czytałam opinie, że jest "taka se..." czy wręcz słaba. Najlepiej przekonać się osobiście i nie sugerować niczyją opinią. Dla mnie to wciągająca, zabawna i wartka opowieść. A wkrótce przekonam się, co Ania Dziewit-Meller proponuje w swojej nowej książce, Górze Tajget, o której, znowu, słyszę różne, skrajne opinie... 
 A. Dziewit-Meller, Disko, Wyd. Wielka Litera Sp z o.o., Warszawa 2012, s. 287

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz