16 września 2015

"Czułe słówka" Larry McMurtry

Jako że za moim oknem pojawiła się dzisiaj (tak przeze mnie oczekiwana i upragniona) piękna, słoneczna pogoda, to i tym razem o książce, która idealnie wpasowuje się w taką aurę. Zdaję sobie sprawę, że to ostatnie podrygi lata w tym roku i tym chętniej wracam pamięcią do niedawnego pobytu w Jaśle, gdzie Czułe słówka przeczytałam. Zostało mi jeszcze sporo zdjęć z tego wyjazdu, które wprowadzają mnie w dobry nastrój, ale o nich innym razem...
Czułe słówka Larry'ego McMurtry'ego pojawiły się niedawno jako pierwsza książka z nowej, filmowej serii nakładem wydawnictwa Prószyński Media i od razu wpadła mi w oko. Pierwsze, co zwraca uwagę, to fajna i pomysłowa szata graficzna- żywa kolorystyka, zdjęcie aktorów grających w ekranizacji książki, fajna czcionka. Z całą pewnością kupię i przeczytam wszystkie książki z tej serii (dziś dotarła do mnie druga- Co się wydarzyło w Madison County Roberta Jamesa Waller'a), a także z radością ustawię na regale, gdzie będą się świetnie prezentowały.
Co do Czułych słówek, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko je chwalić i polecać. A już na okres letnio-wakacyjny, to książka idealna- sympatyczna, niespecjalnie skomplikowana, w dużej mierze pozytywna i "sama się czyta". Ja akurat miałam tę przyjemność, że czytałam ją podczas pobytu u teściów, gdzie nie miałam nic innego do roboty, jak tylko leniuchować oraz czytać, czytać i... czytać. Co też czyniłam skwapliwie ;) Myślę, że okoliczności, w jakich czytałam Czułe słówka, mają też pewien (jak najbardziej na plus) wpływ na to, jak je oceniam. Za oknem świeciło słońce, było bardzo ciepło, przyjemnie, inny klimat, długie dni, nie musiałam patrzeć na zegarek, a teście rozpieszczali a to kawą, a to ciachem... Żyć, nie umierać. Co do samej treści, to nie będę się nad nią specjalnie rozwodzić, bo pewnie każdy coś tam słyszał albo o książce albo o filmie, który podobno (jeszcze nie widziałam, wstyd przyznać) jest świetny i na długo zostaje w pamięci. Główne bohaterki, to Aurora Greenway i jej córka Emma, a książka to błyskotliwy zapis ich rozmów, losów, stosunku do siebie, miłości, mężczyzn, radości i smutków. Mamy w książce McMurtry'ego idealną, fantastyczną matkę i jej przeciętną pod każdym względem córkę. I jak łatwo się domyślić, jedna "walczy" z drugą; sporo tu przepychanek słownych, dogryzania sobie, uszczypliwości, ale wszystko to podlane miłością, troską, czułością. Właściwie nic specjalnego, ot taka tam obyczajówka, która niewiele wnosi, ale akurat ta jest bardzo dobrze napisana i po prostu zostaje w czytającym na dłużej. Czyta się ją szybko, łatwo i lekko, nie wymaga nadmiernego skupienia i wyciszenia, ale zostaje w pamięci. Polecam serdecznie. Spokojnie wystarczą jeden czy dwa wieczory na jej przeczytanie, ale będą to chwile przyjemne i kojące. A ja odkopałam w swoich zasobach film Czułe słówka, zapewne kupiony z jakimś kobiecym magazynem, i zamierzam go niezwłocznie obejrzeć. Ponoć też warto...


L. McMurtry, Czułe słówka, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 542

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz