10 września 2015

Maleńczuk kontra Tymański

Ogłaszam (jakby to obwieszczenie było komukolwiek potrzebne ;), że ciągle czytam i pamiętam, że mam coś takiego jak własny blog. Czytałam i czytam wciąż bardzo dużo, o różnej tematyce, regularnie, ale nie pisałam. Szczęśliwie kilka dni udało mi się spędzić na podkarpaciu, gdzie zażywaliśmy z Niemężem błogiego relaksu i cieszyliśmy się bliskimi nam osobami. Stąd blog poleżał chwilę odłogiem, ale już poczułam chęć jego odkurzenia. Mam kilka zaległości do napisania, ale i chęć, żeby wszystko pojawiło się na swoim miejscu, zatem liczę że lada dzień będzie już wszystko, jak ma być ;). Zacznę od dwóch panów, muzyków znanych i lubianych, acz niepokornych i niesztampowych...

Po te dwie książki sięgnęłam kilka tygodni temu na fali "a może by teraz poczytać coś o żyjących współcześnie" ;) Obydwu panów cenię za dorobek artystyczny, niepowtarzalność, wyrazistość i unikanie bycia "na topie", kosztem swoich poglądów i spłycaniem muzyki. Oni nie są "jak wszyscy", stąd ich zwyczajnie lubię. Tymona od zawsze, Maleńczuka od jakichś dwóch lat, kiedy to miałam sposobność wysłuchać jego koncertu i uznać, że wykonuje naprawdę fajną muzę. Stąd uznałam za normę, że skoro pojawiły się o nich książki, to warto je nabyć i przeczytać. Jedna z nich okazała się być bardzo dobrą, druga- słabą. A która jest która?
Na pierwszy ogień poszła książka Ćpałem, chlałem i przetrwałem, będąca zapisem rozmowy Macieja Maleńczuka z dziennikarką Barbarą Burdzy. I od razu powiem, że to ona jest tą słabą pozycją. Już sam tytuł sugeruje zawartość tej książki, co mi jakoś specjalnie nie przeszkadzało, ale liczyłam, że oprócz tytułowego ćpania i chlania będzie w niej coś więcej. Nie było. Dostajemy tu dość obszerny i szczegółowy opis używek, jakie stosował pan Maleńczuk i niewiele ponad to. Liczyłam, że dowiem się o nim czegoś więcej, o etapach jego życia, twórczości, ważnych dla niego osobach, a tymczasem oprócz opisu coraz to mocniejszych i większych działek narkotyków i alkoholu oraz kilku "awantur", niewiele więcej w tej książce jest. Dla nastolatków, tudzież mocno nieuświadomionych, może być to rzecz szokująca czy bulwersująca, mną nie poruszyła. Nic tu odkrywczego, a muzyk nie daje nam się dowiedzieć o sobie niczego interesującego. Brakuje ciekawostek, intrygujących zdarzeń, zdjęć, zaskoczeń; mam wrażenie, że książka jest napisana "po łebkach" i na szybko... Spore rozczarowanie. Do tego rozmowa jest mocno chaotyczna, zawiera sporo dziur i niedopowiedzeń, a ponadto Maleńczuk często powtarza to, co mówił już wcześniej (zakładam, że to efekt uboczny hulaszczego trybu życia). No cóż, książka mocno przeciętna, nudna, naciągana i zwyczajnie zbędna. Nie polecam, a nawet odradzam- szkoda czasu, pieniędzy, oczu.
To na tym koncercie dowiedziałam się osobiście, że Maleńczuk robi kawał dobrej muzy i jest świetnym konferansjerem. Dni Jasła, czerwiec 2013 r. 
Po rozczarowaniu książką o Maleńczuku, miałam nadzieję, że ta o Tymańskim będzie choć odrobinę lepsza. I była. Rozmowę z Ryśkiem Tymańskim prowadził Rafał Księżyk, dziennikarz i krytyk muzyczny, który dał się już poznać jako autor interesujących i na poziomie rozmów z Tomaszem Stańką i Robertem Brylewskim, które również ukazały się w formie książek. I tym razem dostałam wywiad-rzekę, o jaką mi chodziło- interesującą, wyczerpującą, konkretną, chronologicznie poukładaną i okraszoną dużą ilością zdjęć zawodowych i zupełnie prywatnych. Tymon zaczyna swoją opowieść od samego swojego początku (czyli od narodzin i rodziny) i przemieszcza się do czasów współczesnych (rozmowa kończy się na 2013 roku), opowiadając "po drodze" o wszystkim: rodzinie, przyjaciołach, kolejnych miłościach i kapelach, szkole i perypetiach mieszkaniowych, o rzeczach dla niego ważnych i nieistotnych, o trudach i blaskach (z przewagą tych pierwszych) życia muzyka, o słuchanej muzyce i przeczytanych książkach, słowem- dostajemy tu kompletny i całościowy obraz człowieka i muzyka. AD HD czyta się świetnie. Podoba mi się chronologiczność i ciągłość opowiadanych zdarzeń, jasność sformułowań, z których wyłania się postać interesująca, nietuzinkowa i inteligentna. Świetnie, że dostajemy w tej książce mnóstwo zdjęć, plakatów, ciekawostek. Że nie wspomnę już o pięknym i starannym wydaniu tej książki (świetna okładka, dobra czcionka i układ stron, spis ilustracji, indeks nazwisk i nazw kapeli, cała dyskografia Tymona i wszystkich jego kapel). Słowem- rzecz naprawdę dobra i warta uwagi, którą mogę śmiało polecić i ceniącym Tymańskiego i tym, którzy zwyczajnie lubują się w dobrej literaturze biograficznej. Warto poznać.

M. Maleńczuk, B. Burdzy, Ćpałem, chlałem i przetrwałem, Wyd. Czerwone i Czarne Sp z oo, Warszawa 2015, s. 383
T. Tymański, R. Księżyk, Autobiografia AD HD, Wyd. Literackie, Kraków 2013, s. 533

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz