2 kwietnia 2016

"Łaska" Anna Kańtoch (14/2016)

W dalszym ciągu nie uznaję siebie za wybitnego znawcę kryminałów, ale coraz częściej i coraz chętniej sięgam po ten gatunek literacki. I szczęśliwie co spotkanie, to świetna rzecz. Podejrzewam, że gdyby nie masa książek, które czekają w domu na przeczytanie i fakt, że ciągle dokupuję nowe, to zakopałabym się w kryminałach wszelakich po szyję i uczyniłabym to z wielką chęcią. Póki co staram się rozsądnie wybierać z tej kategorii i tym razem padło na Łaskę Anny Kańtoch...
Powiem od razu- jestem tą książką zachwycona. Już od pierwszych stron wciąga bez reszty i trzyma tak do samego końca. Nie mogłam się wprost od niej oderwać (i na szczęście nie musiałam). Dostajemy w niej niesamowitą i niebanalną historię, pełną tajemnic, zapętleń, niedomówień. Jest niesamowicie mrocznie, ciemno i zimno, powiedziałabym, że normalnie czuć chłód, jaki  z tej powieści bije (pewnie mogłabym ją porównać do skandynawskich kryminałów, ale ponieważ żadnego dotąd nie przeczytałam, to jedynie mogę przypuszczać) i z pewnością dzieje się tak nie tylko dlatego, że znaczna część tej historii umiejscowiona jest zimą. Prawie czułam dreszcze sunące po grzbiecie... A to dla mnie całkiem nowe zjawisko podczas czytania.
Ale może kilka słów o treści, chociaż ja polecam ją łapać i czytać w ciemno. Chyba nikt nie poczuje się rozczarowany tą świetną pozycją. Niemniej jednak... W 1955 roku sześcioletnia Marysia na kilka dni znika z domu, po czym zostaje znaleziona w lesie. Żywa, ale niemiłosiernie brudna, z sukienką całą w zaschniętej krwi i z czymś, co przypomina mózg, wplątanym we włosy... Dziewczynka nic nie pamięta z tych dni... Trzydzieści lat później ta sama Maria wraca do rodzinnej miejscowości, gdzie pracuje jako nauczycielka w szkole podstawowej. Pewnego dnia jeden z jej uczniów ginie, a w odstępie kolejnych dni pojawiają się kolejne dziecięce ofiary... Maria jest przekonana, że za ich śmiercią kryje się rozwiązanie zagadki jej zaginięcia sprzed lat. Postanawia zrobić, co w jej mocy by sprawę rozwikłać i zapobiec kolejnym ofiarom. Czy muszę dodawać coś jeszcze? To jest tak mroczna, gęsta i sugestywna historia, że niemal możemy się poczuć jak jej uczestnik, momentalnie można się w nią wczuć i po prostu w niej zniknąć. Ja podczas jej lektury niczego innego nie widziałam i nie słyszałam, była tylko Łaska... Czułam strach i niepokój Marii, przeżywałam jej walkę z czasem, kombinowałam kto zabija. Wszystko na nic, autorka tak sprawnie i znakomicie wymyśliła swoją historię, że nic w niej nie można było wziąć za pewnik i przewidzieć kto i dlaczego. Do tego szara beznadzieja lat osiemdziesiątych... Ciemno, zimno, brzydko. Klimat w powieści jest fantastycznie oddany i ogromną jej wartością. Po prostu to przeczytajcie.

A. Kańtoch, Łaska, Wyd. Czarne, Wołowiec 2016, s. 397
 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam nieprzewidywalność takich historii i wiem, że "Łaska" powinna przypaść mi do gustu. Przeczytam z chęcią. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że Łaska każdemu czytającemu przypadnie do gustu, bo jest tak świetna. Pozdrawiam również :)

      Usuń