20 sierpnia 2016

"Samotna gwiazda" Paullina Simons (23/2016)

Tym razem o książce z cyklu: "kupiłam ją, bo wpadła mi w ręce, byłam na urlopie, nie kosztowała wiele i miała ładną okładkę...". Tak właśnie trafiła do mnie Samotna gwiazda. Lato, urlop, więcej czasu na czytanie i wybory lektur nie do końca trafne i przemyślane... Wiem, że Paullina Simons jest autorką popularną i chwaloną, ale nie bez powodu dotąd po nią nie sięgałam. Wypad na zakupy podczas urlopu, impuls i już ją miałam. No to skoro już ją nabyłam, to również przeczytałam...
I niestety miałam rację nie sięgając po książki pani Simons... To zwyczajnie nie jest autorka dla mnie. Ale do rzeczy. Samotna gwiazda to opowieść o grupie młodych Amerykanów (dwie pary licealne), którym zamarzył się wypad do Europy, a dokładniej do Hiszpanii, która słynie ze swych rozlicznych walorów turystycznych. Prowodyrem wypadu jest Chloe, która swoim marzeniem zaraziła przyjaciół. A jako, że taki wypad do tanich nie należy, szukają sposobu na jego sfinansowanie. Pomocną dłoń (i dolary) wyciąga babka głównej bohaterki, stawiając wszak jeden warunek- Chloe i jej przyjaciele w drodze do celu muszą odwiedzić Polskę (m.in. Treblinkę) i Łotwę, by niejako uregulować stary rodzinny dług. Młodzi, choć niechętnie, przystają na warunek i wyruszają w niecodzienną podróż, a ta obfituje w przygody, niedogodności, problemy i zaskoczenia. Poznają na przykład samotnie podróżującego Johnny'ego, który do nich dołącza i sporo w ich wyprawie (a także w życiu Chloe) namiesza. W mojej ocenie jest to nie najwyższych lotów powieść drogi. Czyta się bardzo szybko, nieskomplikowanie, choć momentami trudno uwierzyć, że mogą się trafiać ludzie tak naiwni życiowo. Fajnie się czyta opisy podróży przez postkomunistyczne kraje (tak! sporo tu znanych nam wszystkim przejść z koleją, czyli wiecznie brudnymi, przepełnionymi i niepunktualnymi pociągami oraz rozklekotanymi autobusami), o ich szarości i pięknie, zaskoczeniach Amerykanów Europą, spostrzeżeniach nam obcych, a jakże świeżych i często trafnych, bo przecież żyjąc w Polsce myślimy o niej inaczej niż przybysze. Spora objętościowo, szybko ubywa, bo to, co czytamy nie wymaga większego wysiłku i skupienia, ale też czyta się całkiem nieźle mimo, że trafiają się w tej książce pewne nieścisłości i przekłamania, co nieco irytuje. Z drugiej zaś strony wiedziałam, że żadne to wybitne dzieło literackie, a jedynie typowo wakacyjno-letnie czytadło i w tej roli wypada nie najgorzej- ot, trochę bajka, trochę romans, a także powieść drogi o nieodległej historii Europy wschodniej, którą odkrywają młodzi mieszkańcy innego kontynentu. Spokojnie mogłam sobie darować zakup (i lekturę) tej książki, zatem teraz bez żalu podaruję ją komuś innemu. Nie polecam, nie odradzam. 
P. Simons, Samotna gwiazda, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2016, s. 575
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz