25 listopada 2016

"Historia pszczół" Maja Lunde (38/2016)

Jedna z najgłośniejszych, szeroko komentowanych, polecanych i bardzo chwalonych książek mijającego roku. Oczywistością było, że i ja muszę ją przeczytać. I przeczytałam jednym tchem, poruszona, wzruszona, oczarowana... 
Powieść Historia pszczół osnuta jest na  trzech płaszczyznach czasowych i trzech odmiennych kontynentach i państwach. Mamy więc rok 1852 i Brytyjczyka Williama przyrodnika i naukowca, rok 2007 i George'a, amerykańskiego farmera hodującego pszczoły oraz 2098 rok w chińskiej prowincji Syczuan, w którym Tao pracuje jako robotnica zapylająca kwiaty. Trzy skrajnie różne epoki, ludzkie charaktery, oczekiwania i bolączki, ale jak zawsze i wszędzie te same pragnienia szczęścia, bliskości, ciągłości i rodziny. Tym, co łączy te trzy historie są pszczoły. Arcyważne i mądre owady, zagrożone wyginięciem, które za wszelką cenę trzeba chronić i hołubić. To na tych małych owadach oparte są historie bohaterów książki. To one są tu osią, siłą sprawczą, metaforą, przepowiednią przyszłości... Historia pszczół zachwyca. Swoją monumentalnością, mądrością, ciepłem, opowiadaniem w sposób jednocześnie piękny i prosty, zrozumiały dla każdego. Jest przestrogą, nauczką i ogromną pochwałą miłości i rodziny. Właściwie to hołd oddany rodzinie. Bo to właśnie rodzina jest (powinna być) najważniejsza, mocna, osadzona na solidnych podstawach, dawać miłość, wsparcie, poczucie sensu i bezpieczeństwa. Historie autorstwa Lunde są pięknie opowiedziane i zapadają w pamięć i serce. Spowodowały we mnie (to rzadkość) pewnego rodzaju roztkliwienie, porusznie i zachwyt. Tę książkę trzeba znać, mieć w domu, by po nią sięgać i koniecznie czytać dzieciom. Nie mogę też nie wspomnieć o przepięknym wydaniu książki. Zachwyca okładka, ryciny pszczół, kremowy papier i przyjazna, przejrzysta czcionka. Całość jest znakomita! Jestem nią absolutnie urzeczona.
 M. Lunde, Historia pszczół, Wyd. Literackie, Kraków 2016, s. 517

 

1 komentarz:

  1. Zaczęłam czytać tą książkę jak leżałam w szpitalu i czekałam na narodziny Sambora- niestety przeczytałam tylko kilka stron, ale kiedyś do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń