8 listopada 2016

"Lala" Jacek Dehnel (33/2016)

Kolejna książka Jacka Dehnela za mną. Kolejna, dobra i wciągająca, dodam. Tym razem to powieść w dużej mierze autobiograficzna, w której autor odsłania kolejne wspomnienia, anegdoty, historyjki, a klamrą, która je wszystkie spina jest Lala, babcia Jacka Dehnela.
Pisarz ma wiele wspomnień i przeżyć związanych z babcią i pisze o niej wyjątkowo ciepło i pięknie. Pisze: (...) Prawda bowiem leży gdzie indziej. Historia tak naprawdę zaczyna się, jak zwykle, kawałkami, to tu, to tam, w najróżniejszych miejscach i ciałach, które przeważnie od dawna nie istnieją, a jej szafarką, klucznicą była dotychczas babcia. Babcia wykonana z rzetelnych i trwałych materiałów, która po drobnych naprawach i poważniejszych remontach jeszcze parę lat temu zachowywała tyle blasku i wdzięku, że kiedy przyjeżdżali do mnie z wizytą przyjaciele z odległych krain, prowadziłem ich właśnie do niej, bowiem to właśnie ona spośród wszystkich zabytków mojego północnego miasta wydawała się najbardziej fascynująca. Trudno o lepszą rekomendację tej powieści, aniżeli słowa jej twórcy. To fantastycznie tak móc się zagłębić w historię i opowieści przodków Dehnela, a ten nie szczędzi nam szczerych i niebanalnych wspomnień. Niczym puzzlami, rzuca wątkami i postaciami, porzuca je, po czym w którymś momencie do nich wraca. Nieco to chaotyczne, ale nie pozbawione sensu i pewnego uroku. Zresztą cała ta powieść jest ciepła (choć nie pozbawiona goryczy i smutku), refleksyjna, wręcz powiedziałabym- bliskoskórna. Czyta się ją wyśmienicie i z rozrzewnieniem, że mało już takich babć na tym świecie. Tym cenniejsze o nich wspomnienia, świadectwa, pamiątki i... fotel. Tak, fotel babciny jest naprawdę ważny.
 J. Dehnel, Lala, Wyd. W.A.B., Warszawa 2007, s. 403

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz