24 października 2016

Miks... z Dolnego Śląska

W połowie sierpnia trafiła mi się okazja wyskoczenia na weekend do Rodzinki z Dolnego Śląska. Jak na wielbicielkę wszelakich wypadów przystało, chętnie z zaproszenia skorzystałam. Nacieszyłam się bliskimi, nagadałam, podjadłam pyszności u Babci i przy okazji coś zwiedziłam. Ze względu na ograniczony czas, podjechaliśmy do cudnego Kłodzka i pięknie odrestaurowanego majątku von Moltke w Krzyżowej. Spędziłam chwilę we Wrocławiu (w oczekiwaniu na szynobus do Dzierżoniowa), "bazę noclegową" miałam w Piławie Górnej, a jeden dzień spędziłam w Świdnicy. W ramach porządkowania bloga i zdjęć, "kilka" z nich wrzucam :)

Podróż czas zacząć...
Tak to ja mogę jechać... :)

Wrocław. Co prawda tylko na chwilę, ale zakochana w tym mieście cieszę się każdą chwilą w nim spędzoną.




Piława Górna. Zajmuje szczególne miejsce w moim sercu (nie tylko za sprawą Babci i Rodzinki...) :-)
Widok z okna... Uwielbiam tu być! :)
Czytam u Rodzinki przed snem. I cieszę oko pocztówką z wrocławskimi krasnalami :)
 
Kłodzko. Niewielkie, pięknie położone i bardzo urokliwe miasteczko. Bardzo odpowiadają mi takie przyjemne miejsca...
Ratusz.


Most gotycki.
Casa D'Oro. Mała przerwa na pogaduchy przy kawie i szarlotce :)
Po wakacjach też!!!
W drodze do twierdzy...
Widok na twierdzę...

Krzyżowa. Mała wieś, a w niej pięknie odnowione i świetnie wykorzystane w nowej roli  gospodarstwo von Moltke, w którym podczas II wojny światowej została zawiązana tajna organizacja antyhitlerowska. To miejsce zachwyca...


 
 Świdnica. A w niej również Rodzinka :) Miasto zachwyca mnie od zawsze i mam ogromną ochotę znów się po nim niespiesznie poszwendać... Czy Ciotka Aśka słyszała? ;)
 
 
 
Powrót do domu. Bo wszystko, co dobre (zbyt) szybko się kończy... ;)
 
Uwielbiam jeździć pociągami, ale "podróż pełna smaku" z nędzą (w roli kawy) z Warsa? Serio? ;) No cóż, jak człeka przyciśnie pragnienie dostarczenia kofeiny, wypije i to ;) :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz