2 października 2016

"Moje śliczne" Karin Slaughter (28/2016)

To było moje pierwsze spotkanie z Karin Slaughter i uznaję je za bardzo udane. Nazwisko tej pani wielokrotnie przewijało się pośród tych, którzy historie kryminalne piszą dobrze i są w tej dziedzinie doceniani. Potwierdzam. Ta książka mnie porwała, omotała i wciągnęła w swoje mroczne i bolesne odmęty. Czytając tę powieść czułam ciekawość przemieszaną ze swego rodzajem uwieraniem, bo porusza sprawy mroczne i trudne w sposób dosadny i bez upiększania. Czytałam i odrobinę nie dowierzałam (bo przecież wiem jak straszny i brutalny jest świat), że takie rzeczy mogą mieć miejsce w rzeczywistości. I chociaż to fikcja literacka, to nie wzięła się znikąd... Nie raz i nie dwa słyszy się o makabrycznych zbrodniach, które wstrząsają światem, opinią publiczną, rodziną... Moje śliczne są bardzo dobrym kryminałem, osnutym na historii przeciętnej amerykańskiej rodziny, napisane bardzo sprawnie, odważnie, mocno i mrocznie, a wzięte raz do ręki, trudno odłożyć, bo już, natychmiast chce się wiedzieć, co dalej i jak się to wszystko zakończy. Ta książka intryguje, fascynuje, bulwersuje, oburza i przeraża... Bardzo dobra rzecz!
 K. Slaughter, Moje śliczne, Wyd. HarperCollins Polska Sp z o.o., Warszawa 2015, s. 479

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz