18 grudnia 2013

Dziś jestem blondynką

Pół godziny temu wróciłam z kina i postanowiłam napisać ten post "od ręki". Już! Teraz! Jestem tak emocjonalnie nabuzowana, że muszę się tym z kimś podzielić ;) Płakałam i śmiałam się na przemian. Chyba dawno ( o ile w ogóle) nie doświadczyłam tak skrajnych emocji podczas oglądania filmu...
Filmem, który tak bardzo mnie poruszył, jest "Dziś jestem blondynką" Marc'a Rothemund'a. To półtoragodzinna opowieść o młodej kobiecie i jej zmaganiach z rakiem. Zdawałoby się, że w temacie raka nie można wymyślić nic radosnego, niepowtarzalnego i ożywczego. A jednak! Można! I dowodzi tego ów film. Jego bohaterką jest 21-letnia Sophie, piękna, radosna dziewczyna, która ma głowę pełną planów i marzeń. Uporczywy kaszel zmusza ją do wizyty u lekarza. Badania nie pozostawiają złudzeń: rak na opłucnej, nieoperacyjny i dość nietypowy. Taki wyrok mógłby się stać usprawiedliwioną wymówką do poddania się i czekania na śmierć, ale Sophie nie ma takiego zamiaru. Przystępuje do walki. 


Sophie nie czyni z siebie ofiary i cierpiętnicy, czepia się życia i stara się nie rezygnować z przywilejów młodości. Przywdziewa peruki w różnych kolorach i w każdej z nich niejako staje się całkiem inną osobą. Postanawia cieszyć się każdym dniem i tym, co ze sobą niesie. Mimo pobytu w szpitalu, stara się czerpać z życia ile się da i nie rezygnuje z niczego. Fakt, że kochający bliscy i doskonała opieka w szpitalu (sympatyczny i do rany przyłóż personel, osobny pokój, dający namiastkę tego w domu rodzinnym, nowoczesne i natychmiastowe leczenie, brak kolejek do specjalisty i trosk o pieniądze) bardzo jej w tym pomagają. Taki film nie mógłby powstać w naszym kraju... 
I może tym bardziej warto go obejrzeć. Zobaczyć, że można i jak można. Szczęśliwie (odpukać...) nikogo z mojej rodziny problem nowotworów nie dotyczył i osobiście nie miałam do czynienia z nikim, kto borykałby się z tym problemem, więc oglądałam ten film absolutnie urzeczona. Podziwiałam bohaterkę filmu, jej postawę wobec śmiertelnej choroby i jej pomysł jak przetrwać. Film jest bardzo dobry i każdy (a już zwłaszcza kobiety) powinien obejrzeć go choćby tylko profilaktycznie. To taki promyk słońca... Warto jeszcze wspomnieć, że film powstał na faktach i jest ekranizacją wspomnień Sophie Van Der Stap (tutaj jej blog, który zaczęła prowadzić w trakcie terapii nowotworowej w szpitalu http://www.sophievanderstap.nl/). I jeśli tylko książka "prawdziwej" Sophie zostanie przetłumaczona na język polski, to przeczytam ją obowiązkowo :)

Poniżej zwiastun filmu:

 
 

2 komentarze:

  1. Można ten film gdzieś w necie obejrzeć?:> Bo brzmi bardzo ciekawie, zwiastun też wydaje się być interesujący... Poza tym to chyba taki film dający kopniaka żeby iść zawsze do przodu z podniesioną głową i nie dawać się przeciwnością losu..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba można go obejrzeć na yt. Widziałam jakieś wstawki całego filmu ale nie wiem jak jakość i czy są napisy. Film bardzo dobry! I mocno ustawia w pionie ;)

      Usuń