8 grudnia 2013

Papusza

O Papuszy, czyli Bronisławie Wajs, słyszałam właściwie od zawsze. Nic w tym dziwnego, skoro jestem gorzowianką i od urodzenia w Gorzowie mieszkam, a tu niemal każdy o Cyganach coś, gdzieś, kiedyś... A że Papusza mocno się spośród romskiej społeczności wyróżniała, to nie sposób było jej jakoś nie kojarzyć. Pewnie dzisiejsza młodzież i kolejne pokolenia będę wiedziały jeszcze mniej, aż pamięć o Niej zaginie. Choć mam nadzieję, że tak się nie stanie. Pomaga w tym film pt Papusza, który wciąż jeszcze jest w kinach i na który chodzą uczniowie gimnazjum (chętnie, czego dowiedziałam się od zaprzyjaźnionej pani nauczycielki). 
Od wielu miesięcy czekałam na film państwa Krauze, podobnie jak na książkę Angeliki Kuźniak. I doczekałam się. W październiku przeczytałam książkę, a w listopadzie byłam w kinie na filmie. 


Gdy tylko dowiedziałam się, że pojawi się książka o Papuszy, było dla mnie jasne, że ją kupię i przeczytam. Nie żebym była jakąś wielką wielbicielką kultury cygańskiej, ale konkretnie Papusza mnie interesowała, podobnie jak inne wyróżniające się z tłumu kobiety. Już tak mam, że lubię wiedzieć o pewnych rzeczach "z pierwszej ręki". Książkę Angeliki Kuźniak oceniam bardzo wysoko. To doskonały reportaż, z bogatym zapleczem dokumentalnym, nad którym autorka musiała się napracować i spędziła niemało czasu. Mamy tu fragmenty pamiętników Papuszy i opisane jej zawiłe losy, są jej wiersze, sporo tu Jerzego Ficowskiego i nieco mniej Tuwima (obaj panowie sprzyjali cygańskiej poetce),  mamy tu bogaty opis codziennego życia Cyganów, ich bolączki i trudności, ale i ich radości, wreszcie sporo unikatowych zdjęć. Wszystko to czyni książkę bardzo wartościową i interesującą. Jedyna wada książki, to jej objętość. Zaledwie 199 strony czynią ją książką, którą pochłania się momentalnie, a po przeczytaniu zostaje się z poczuciem niedosytu. A przynajmniej ja tak miałam. Nie mogłam się od tej książki oderwać! Zostaje po niej wielki ładunek emocjonalny i sporo przemyśleń nad ciężką dolą kobiet cygańskich... Ale nie tylko... ;)
A. Kuźniak, Papusza, Wyd. Czarne, Wołowiec 2013, s. 199

Jakoś miesiąc po przeczytaniu książki, do kin trafiła wreszcie Papusza Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze. Słyszałam, że ten film powstaje od dobrych dwóch lat i niecierpliwie na niego czekałam. Warto było! Film mnie zachwycił! Doszczętnie! Ten film to ponad dwugodzinny, czarno-biały majstersztyk kinematografii polskiej. Świetni odtwórcy głównych ról (Jowita Budnik, Antoni Pawlicki, Zbigniew Waleryś i absolutnie cudowna Paloma Mirga, która była młodą Papuszą w filmie), zachwycające ujęcia i panoramy, niezwykłe życie taborów cygańskich, ich troski dnia codziennego i małe święta i w końcu muzyka... Porywająca, głośna i przejmująca. To jeden z najlepszych filmów jaki widziałam i z pewnością kupię go na płycie, gdy tylko trafi do sprzedaży. 


Wspominałam, że jako gorzowianka wiedziałam cokolwiek o Papuszy i Cyganach. Gwoli wyjaśnienia skąd to się wzięło dodam, że w moim mieście zawsze byli i nadal są. W Gorzowie ponad sto cygańskich rodzin zapuściło swoje korzenie. Pojawili się, gdy władza nakazała im zaprzestać wędrownego trybu życia i wydała decyzję nakazującą Cyganom osiedlenie się na stałe. Dziś Gorzów słynie, poza tym, że jedyna cygańska poetka Papusza mieszkała w nim ponad 30 lat, z głośnego corocznego festiwalu Romane Dyvesa, święta Romów. To festiwal ich tańca, muzyki i kolorów. Odbywa się w gorzowskim amfiteatrze, kilka kroków od mojego domu i wystarczy czasem wyjść na balkon, by usłyszeć cygańską muzykę :) 

Pomnik Papuszy w Parku Róż w Gorzowie Wlkp

Poza kolorowym i radosnym aspektem społeczności romskiej, trzeba też głośno powiedzieć o tej mrocznej, trudnej ich stronie... O tym, że to społeczeństwo nieufne, tworzące zamkniętą grupę, która niechętnie dopuszcza do siebie Gadziów, czyli nie-Romów, które ma swój kodeks Romanipen, który jest mocno restrykcyjny, ograniczający i niesprawiedliwy dla kobiet cygańskich. To społeczeństwo dumne i niełatwo przystosowujące się do oczekiwań i wymogów. Dla nas, Polaków, myślących często kalkami i stereotypami, nie do pomyślenia jest, że można żyć z dnia na dzień, bez pracy, edukacji, trwałego dachu nad głową. A oni tak żyli i nadal próbują, choć osiedli na stałe. Może i szkoda, że taborów już nie ma... Zobaczyć na własne oczy wędrowną grupę, ich wozy, codzienność. Dla mnie kusząca wizja. Dlatego tak cenne są książki czy filmy o Romach, są formą ich utrwalenia i zachowania dla potomnych. Korzystajmy z nich, bo warto :) 
Wiem, że ten post nie wyczerpuje tematyki cygańskiej. Ba! Nawet jej nie nakreśla, a jedynie sygnalizuje to i owo. Ale to tylko dlatego, że temat jest rozległy i nie sposób go ująć w tak ograniczone ramy. Jest jeszcze tyle rzeczy, o których mogłabym napisać... Myślę jednak, że to, co tu mamy zachęca, kogo ma zachęcić, do poszukiwań i zgłębiania tematu na własną rękę, a kogo nie zachęci, znuży bądź nie zainteresuje. Sama zaliczam się do pierwszej grupy i mimo, że nie stałam się nagle wielką admiratorką kultury romskiej, to poszperam jeszcze tu i ówdzie i chętnie dowiem się więcej.
Dziękuję za uwagę ;)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz